Grzegorz Czelej o współpracy na linii Polska – Chiny

grzegorz czelej

Za nami gorący weekend. A to za sprawą dyplomatycznych i politycznych sporów. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nazwał w sobotę Holandię krajem niedobitków nazizmu i faszystów. O tym, jak również o współpracy między Polską a Chinami i korzyściami, jakie z tego faktu mogą płynąć dla Lublina, Tomasz Nieśpiał rozmawiał z wicemarszałkiem Senatu Grzegorzem Czelejem.

Czego potrzebuje dziś Europa, aby przetrwać kryzys i zareagować na tego typu działania ważnych przywódców światowych, jakie miały miejsce między Turcją a Holandią?

– Dla nas najbardziej niebezpiecznym skutkiem jest to, że nastroje społeczne na zachodzie Europy mogą dać paliwo do wytworzenia partii, które będą radykalne i zdestabilizują sytuację w Europie – mówił Grzegorz Czelej. – Mamy tego pierwsze symptomy. Proszę spojrzeć na sondaże we Francji i Niemczech. Najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z bardzo dużym przetasowaniem sceny politycznej na zachodzie Europy. Jest to skutkiem przyjęcia fali uchodźców, ale nie wojennych – bo wśród przyjmowanych uchodźców jest jedynie ok. 10-12 procent Syryjczyków z obszarów objętych walkami. Pozostałe osoby to typowa migracja socjalna, finansowa. Moim zdaniem reakcja Holandii była, najdelikatniej mówiąc, niedyplomatyczna. W dyplomacji nie można sobie pozwolić na takie gesty, aby nie wpuszczać kogoś z paszportem dyplomatycznym. Jeśli już, to załatwia się to dużo wcześniej, a nie zawraca samolot z lotniska. Dyplomacja jest synonimem rozmowy, a nie zachowań, które są z innego obszaru.

Senator Grzegorz Czelej w ostatnim czasie odwiedził Chiny. Cel tej wizyty, jak sam mówi, był dwojaki: polityczny i gospodarczy: krajowy i lokalny.

– W dużej części krajów nie można prowadzić interesów gospodarczych bez dobrych relacji politycznych. Chiny są jednym z wielu przykładów takich państw, gdzie musi to być równolegle. Rok temu w czerwcu prezydenci Polski i Chin podpisali w Warszawie umowę o strategicznym wszechstronnym partnerstwie. Wszechstronne, a więc nie tylko handel i nie tylko w jedną stronę. Musimy wyjść z naszymi towarami do Chin. Jedwabny szlak to nie jest droga w jedną stronę. Pociągi, które jadą do Polski jako centrum Europy muszą wracać, inaczej nie będzie sensu wysyłania tych składów. Przypomnę, że w zeszłym roku zostało odprawionych 400 składów pociągów, a w tym roku przewiduje się ok. tysiąca. Dynamika jest astronomiczna.

Polska może Chinom zaoferować dużo – mówił Grzegorz Czelej:

– W prowincji Hunan byłem przy podpisaniu umowy w strefie wolnocłowej, gdzie będzie duża część poświęcona produktom eksportowanym z Polski. Są to głównie produkty żywnościowe. Widziałem tam już produkty naszej Lubelli i innych polskich marek, ale wymagają tam promocji. Sam fakt, że tam są, to dużo, ale teraz trzeba je jeszcze wspomóc promocją. Z produktów żywnościowych największą dynamikę w krótkim czasie będą miały produkty mleczne, w dłuższym okresie – inne produkty. Produkty polskie można obecnie kupić w dwóch prowincjach.

Jak zaznaczył Grzegorz Czelej, między Polską a Chinami zaczyna się również współpraca na poziomie uniwersyteckim.

– KUL od  kilku lat ma wydział sinologii. Spotkałem się z władzami prowincji Shaanxi i z rektorem tamtejszego uniwersytetu, który chce nawiązać współpracę z KUL-em. Współpraca ma dotyczyć wymiany kadry i studentów. Można się języka chińskiego uczyć, ale jak się nie pojedzie na kilka miesięcy do Chin i nie porozmawia w warunkach realnych, to nie można się tym językiem posługiwać.  

ToNie (opr. DySzcz)

Fot. Weronika Pawlak

Exit mobile version