Holandia-Turcja – napięcie rośnie

001 3516

Turcja zawiesiła stosunki dyplomatyczne wysokiego szczebla z Holandią, a ambasador tego kraju, który przebywa poza Turcją, ma zakaz powrotu do Ankary. Do Turcji od dziś nie przyleci zresztą żaden holenderski dyplomata. Decyzje te podjęto podczas wieczornego posiedzenia tureckiego rządu, a poinformował o nich wicepremier Numan Kurtulmus.

Powiedział on też, że Europa nie wywiązuje się z umowy dotyczącej uchodźców i w związku z tym Turcja musi ją „ponownie rozpatrzyć”. Numan Kurtulmus podkreślił, że działania Holandii w stosunku do tureckich ministrów świadczą o „zapaści Europy”.

Stosunki między Turcją a Holandią pogorszyły się po tym, jak w sobotę rząd holenderski odmówił prawa wjazdu do kraju ministrowi spraw zagranicznych oraz minister rodziny. Oboje mieli wziąć udział w wiecu popierającym referendum konstytucyjne [zaplanowane na 16 kwietnia – przyp. red.] w Turcji. Ma ono poszerzyć kompetencje prezydenta. W Holandii mieszka około 400 tysięcy Turków.

Wicepremier Turcji oświadczył, że zakazując wjazdu swoim ministrom Holandia naruszyła obowiązujące prawo międzynarodowe, a parlament turecki rozważa rozwiązanie umowy o przyjaźni z Holandią.

– Po referendum władza zostanie skupiona w rękach jednej osoby [prezydenta Turcji Recepa Erdogana – przyp. red.] aż do 2029 roku, czyli w bardzo długiej perspektywie czasowej – mówiła na antenie Polskiego Radia Lublin dr Kinga Smoleń (na zdjęciu) z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Z gościem rozmawiał Tomasz Nieśpiał. – Unia Europejska będzie miała związane ręce. Turcy dokonali wyboru w demokratycznej formie. Nie ma prawa tego kwestionować. Mogą pojawiać się pewne głosy krytyki, ale po kluczowej dacie 16 kwietnia będą one mniej uzasadnione – podkreśliła.

– Nie byłabym jednoznacznie krytyczna w ocenia władz Holandii (…). Państwa Europy Zachodniej znajdują się w złożonej sytuacji i muszą dbać o bezpieczeństwo – dodała.

– Erdogan testuje stronę zachodnią i Unię Europejską. Obecnie ma mocne argumenty, ponieważ Wspólnota potrzebuje Turcji w kontekście przechwytywania migrantów (…). Nie sądzę, że prezydent Turcji wypowie umowę migracyjną, bo UE płaci. Do tej pory wypłaciła transzę 3 mld euro, a do końca 2018 roku kolejne 3 mld euro mają spłynąć na konto Turcji. Unia angażuje się także w organizację dobrze funkcjonujących obozów tymczasowego pobytu dla uchodźców. Zerwanie umowy oznaczałoby zwrot w kierunku wschodnim tzn. relacje z Rosją – tłumaczyła dr Kinga Smoleń. – Słaba i podzielona Unia Europejska jest na rękę Putinowi. To on rozdaje kary w relacjach Rosja-Republika Turcji – podsumowała.

IAR / ToNie / opr. MatA

Fot. PaW

Exit mobile version