O wyzwaniach, nowych zasadach finansowania i problemach szkolnictwa wyższego rozmawiali uczestnicy spotkania programowego Narodowego Kongresu Nauki, które odbyło się w Lublinie.
Polski rząd wyznaczył sobie dwa główne cele, jeżeli chodzi o edukację w szkołach wyższych: podniesienie jakości kształcenia i przygotowanie studentów do wyzwań rynku pracy. Zdaniem wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, wraz z masowością kształcenia, obniżyła się jego jakość. Tej tendencji zapobiec ma zróżnicowanie polskich uczelni. – Potrzebujemy różnicowania pod kątem ich misji. Inna jest misja wielkich uniwersytetów, które powinny konkurować nie tutaj w kraju, ale z najlepszymi ośrodkami uniwersyteckimi na świecie. Odmienna jest misja uczelni regionalnych, a jeszcze inna zawodowych, które powinny kształcić przede wszystkim na potrzeby lokalnego rynku pracy.
– Potrzeba jest praktycznych kierunków, które uczą młodych ludzi odnaleźć się na nowoczesnym rynku pracy – dodaje sekretarz Polskiej Komisji Akredytacyjnej, Maria Próchnicka. – Ich absolwenci muszą być przygotowani nie tylko do tego, że po trzech latach wychodzą na rynek pracy, ale także do tego, iż będą umieli rozpoznawać swoje luki kompetencyjne i będą powracali do szkolnictwa wyższego.
Zdaniem rektora Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, prof. Stanisława Michałowskiego, dbanie o jakość kształcenia nie może spoczywać tylko na barkach uczelni. – Jeżeli w pewnym momencie zlikwidowano szkoły średnie zawodowe, które miały swoją piękną tradycję, i wszystko przerzuciliśmy na uczelnie, to dzisiaj mamy takie a nie inne efekty. Trzeba więc rozwiązać także ten problem.
Obniżającemu się poziomowi edukacji mają zapobiegać nowe zasady finansowania uczelni. – Promują one już nie liczbę studentów tylko jakość. Bierzemy pod uwagę proporcję pomiędzy ilością studentów a liczbą pracowników naukowych, tak żeby istniał bezpośredni kontakt typu mistrz-uczeń. W ten sposób chcemy odejść od negatywnych konsekwencji umasowienia studiów – informuje Jarosław Gowin.
Zgodnie z nowymi zasadami na jednego pracownika uczelni powinno przypadać 13 studentów. A to może oznaczać ograniczenia w ich przyjmowaniu. Zdaniem prof. Michałowskiego to dobre rozwiązanie. – Powinniśmy odchodzić od tej wielkiej liczby studentów na rzecz jakości kształcenia. Pewne ograniczenie ich ilości wydaje mi się niezbędne.
Problem w tym, że uczelnie od jakiegoś czasu borykają się z niżem demograficznym. Studentów cały czas ubywa. – A najgorsze jeszcze przed nami – twierdzi rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. prof. dr hab. Antoni Dębiński. – Apogeum niżu ma nastąpić w 2020-2021.
Nowe zasady finansowania budzą wątpliwości uczelni technicznych, które, pomimo niżu demograficznego, cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Na pytanie, czy ministerstwo planuje w tej sprawie korekty w ustawie, wicepremier Gowin odpowiedział, że te uczelnie wcale nie muszą przyjmować mniej studentów. Mogą po prostu zaoferować etaty najlepszym doktorantom.
Pod koniec maja 2016 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach konkursu wyłoniło trzy niezależne zespoły badawcze, które otrzymały specjalne granty na opracowanie i skonsultowanie założeń do nowej ustawy. Na podstawie wyników prac tych zespołów ministerstwo ma przygotować projekt nowej ustawy. Zostanie on zaprezentowany we wrześniu podczas Narodowego Kongresu Nauki, który odbędzie się w Krakowie.
ZAlew
Na zdj. Jarosław Gowin gościem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, 29.03.2017, fot. Mirosław Trembecki