Holendrzy wybierają dziś nowy parlament. Wybory potrwają do godziny 21.00. Punkty do głosowania zorganizowano między innymi na dworcach i lotniskach. Wszystko po to, by obywatele jadąc albo wracając z pracy mogli zagłosować.
Podczas ostatnich wyborów frekwencja wyniosła 75 procent. Zdaniem ekspertów dziś do urn również pójdzie rekordowa liczba wyborców. Tłumaczone jest to kryzysem dyplomatycznym między władzami w Ankarze i Hadze. Prawie 13 milionów Holendrów ma prawo wybrać 150-osobowy parlament.
Głosować można było już w nocy. Przez cały dzień partie mogą prowadzić agitację wyborczą, ale nie są już publikowane żadne nowe sondaże. Na kartach do głosowania jest aż 28 partii. Według ostatnich badań w nowym parlamencie może znaleźć się nawet 14 ugrupowań.
Wybory parlamentarne w Holandii są przedstawiane przez wielu jako walka dobra ze złem, która dotyczy przyszłości Unii Europejskiej. – Jeżeli spojrzymy na to, co dzieje się w Holandii, to sytuacja nie jest prosta – mówiła na antenie Polskiego Radia Lublin Katarzyna Lubnauer (na zdjęciu), wiceprzewodnicząca Nowoczesnej. Z gościem rozmawiał Stefan Sękowski. – Ostatnio mieliśmy do czynienia z konfliktem dyplomatycznym między Holandią i Turcją. Jest też kwestia dużych skupisk Turków, którzy mieszkają na terenie Holandii. Tam jest 250 tysięcy osób uprawnionych do głosowania w referendum w Turcji, które odbędzie się 16 kwietnia. To powoduje, że na teren Turcji i Holandii, jak również Niemiec chcą przybywać ministrowie tureccy, żeby prowadzić propagandę zachęcającą do głosowanie w referendum. To, co chce zrobić prezydent Recep Erdogan w Turcji to sięgnięcie po władzę praktycznie autorytarną przy pomocy referendum. On chce przesunąć władzę z parlamentarno-gabinetowej na prezydencką. To dałoby mu pełnię władzy i niemożność jej odebrania w najbliższym czasie. Z tego powodu Holendrzy, którzy są bardzo przywiązani do demokracji – nie chcą na to pozwolić i nie zgadzają się na to, by prowadzić tego typu propagandę na terenie Holandii – tłumaczyła Lubnauer.
– Coraz więcej ludzi myśli, że coś się musi zmienić. Czy musimy wybierać skrajnych populistów, żeby mieć zmianę? Czy też zmiana może być racjonalna i dobrze zorganizowana? – pytał gość. – My – jako Nowoczesna – jesteśmy partią, która nie uważa, że to, co było przed PiS-em było stanem idealnym. Powstaliśmy w krytyce w stosunku do polityki ciepłej wody w kranie, ponieważ uważaliśmy, że Polakom należy się nowa wizja, która musi być wizją zmiany. Ta zmiana powinna być racjonalna i dobrze zorganizowana. Można Polskę zorganizować lepiej za te same pieniądze i można z Polski uczynić kraj dobrze zorganizowany, z którego będziemy dumni. Dążenie do tej zmiany jest czymś, co powoduje, że w kolejnych krajach wygrywają ugrupowania, które często dotychczas nie rządziły dlatego, że obywatele mają potrzebę zmiany – podkreślała.
– (…) Po pierwsze populizm sprzedaje się bardzo łatwo. Prościej sprzedać populistyczne hasła niż te racjonalne. Po drugie mamy do czynienia z sytuacją, w której większość rządów prowadzi bardzo spójną politykę wspólną dla wszystkich rządów. To zasada, że wszystkie sukcesy, które odnosi się dzięki Unii, rządy sprzedają jako własne sukcesy, a wszystkie porażki własne – jako porażki Unii Europejskiej. Ta polityka rozsadza UE od środka. To powoduje problemy w bardzo wielu krajach – mówiła Katarzyna Lubnauer.
– Wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec premier Beaty Szydło nie jest nasz. To nie nasza sprawa, ale nie powiedzieliśmy, że go nie podpiszemy. Uważamy, że ten rząd jest bardzo szkodliwy, wielokrotnie krytykowaliśmy go i jego działania – chociażby za sprawy zagraniczne. W związku z tym niewątpliwie poprzemy wotum nieufności, ale bardziej na zasadzie „wotum przeciwko komuś” niż „za kimś” (…). Takie konstruktywne wotum nieufności w trakcie kadencji, w której wiadomo, że większość nie straciła swojej większości – arytmetyczny rachunek dość szybko pokazuje, że nie ma ono racji bytu – podsumował gość.
IAR / Sęk / opr. MatA
Fot. Adrian Grycuk – Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, Link