Kłopoty

blog 5.03 1

– Mówię pani, taki kłopot, taki kłopot…

Kłopot był duży i okazało się, że nie sam. Miał go i ten, i tamten. A ten tam u tamtego był dwa razy większy, niż normalnie. Bo normalnie każdy ma jakiś kłopot, ale tamten u tamtego był nienormalny.

Kobiety wyliczały cudze kłopoty i czekały na kawę.

Para siedząca przy stoliku obok przesiadła się na drugi koniec sali. Miejsce jak najdalej od zakłopotanych kobiet znalazł też mężczyzna z gazetą.

Kłopoty piętrzyły się i pączkowały, zajmowały już każdy skrawek wolnej przestrzeni dookoła stołu. Kelnerki targowały się o to, która ma przejść przez nie z tacą.

– No gdzie ta kawa? – zniecierpliwiła się jedna z kobiet.

Kelnerka wyminęła jeden kłopot, drugi, trzeci, była już przy prawie u celu, kiedy czwarty podstawił jej nogę. Filiżanki zeskoczyły z tacy gubiąc po drodze spodeczki i kawę.

Zapadła kłopotliwa cisza.

– No, to narobiła mi pani kłopotu! – krzyknęła kobieta i zajęła się czyszczeniem sukienki.

A wtedy cudze kłopoty zniknęły. I po kłopocie.

Grażyna Lutosławska

Fot. Bolesław Lutosławski

Exit mobile version