Zanim brytyjski dziennik „Financial Times” podał, że premier Beata Szydło sonduje kraje Unii Europejskiej w sprawie możliwości zastąpienia Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej przez eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej Jacka Saryusza-Wolskiego, o takim rozwiązaniu znacznie wcześniej – na początku lutego – mówił europoseł Mirosław Piotrowski.
– Niektórzy twierdzą, że przewidywałem. Ja bym się raczej skłaniał ku stwierdzeniu, że podpowiadałem pewne rozwiązanie, które w mojej ocenie jest rozsądne i zasadne. Pan Donald Tusk przy panu doktorze Jacku Saryusz-Wolskim wygląda tak, jak student przed profesorem. Przypomnę, że Jacek Saryusz-Wolski był szefem Komitetu Integracji Europejskiej, pilotował całą integrację Polski do UE, jest jednym z największych specjalistów, jest poważany w Parlamencie Europejskim, był jego wiceprzewodniczącym. Zachowuje się jak dyplomata – mówił na antenie Radia Lublin Mirosław Piotrowski.
Nie brakuje głosów, że Saryusz-Wolski nie spełnia wymogów formalnych – przyjęło się, że to stanowisko obejmuje były premier czy prezydent. Najwyższe stanowisko, jakie sprawował eurodeputowany PO to wiceminister.
– Bez wątpienia najlepszym kandydatem dla pani kanclerz Angeli Merkel jest Donald Tusk. Jest jej posłuszny. Trudno marzyć o lepszym kandydacie. Ale sytuacja się zmieniła, gdyż rząd polski jasno wyartykułował swoje stanowisko, że ta kandydatura jest dla niego nie do przyjęcia, w związku z czym zaistniała trudna sytuacja, bo od dawna UE prowadzi taką politykę, że nie upiera się przy kandydatach, ani przy krajach, które dostarczają kłopotów. A w tym wypadku pan Donald Tusk jest skonfliktowany z rządem polskim na własne życzenie. Po drugie, jest niemile widziany ze względu na obciążającą go sytuację polityczną. Przypomnę, że jest obarczany kryzysem migracyjnym, bo na samym początku opowiedział się wraz z Jean-Claude Junckerem i panią kanclerz Merkel za przyjęciem tak ogromnej liczby imigrantów do Europy. Jest również obarczany za Brexit – to on był szefem Rady Europejskiej, gdy Wielka Brytania zdecydowała o wyjściu ze struktur. David Cameron podał się do dymisji, chociaż był zwolennikiem pozostania tego kraju w UE. W związku z tym wielu sugeruje, że Donald Tusk powinien uczynić to samo. Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, to brak dyplomatycznej kindersztuby u Donalda Tuska. Przypomnę, że tuż przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych pan Donald Tusk był łaskaw na Twitterze zamieścić rzekomo słowa swojej żony, że „jeden Donald wystarczy”. Myślał o sobie. Donald Trump został wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych i teraz można powtórzyć słowa Donalda Tuska, że jeden Donald wystarczy.
Pojawiają się informacje dotyczące tego, że cztery kraje nie popierają już podobno Donalda Tuska.
– Myślę, że to są spekulacje, gdyż rozmowy cały czas trwają. Trwają konsultacje przed zbliżającym się szczytem Rady, gdzie będą wyłaniani kandydaci. Oczywiście mogą pojawić się też inni, jak chociażby prezydent Francji Francois Hollande, który ustępuje ze stanowiska. Jest on socjalistą, a nie jest tajemnicą, że socjaliści – nie tylko tu w Parlamencie Europejskim – uważają, że mając tak wiele swoich rządów socjalistycznych w Europie, należy im się choć jedno z trzech poczesnych stanowisk w Unii Europejskiej – szefa Parlamentu, Komisji lub Rady. Dwa są zajęte, wobec tego domagają się szefa Rady. Ale z kolei to jest nie na rękę pani Angeli Merkel, która walczy o prolongatę jej obecności na fotelu kanclerza i zagraża jej w chwili obecnej Martin Schultz, który stanął na czele SPD i prowadzi już w niektórych sondażach w Niemczech. Wobec tego, postawienie na czele Rady Europejskiej socjalisty wzmocniłoby Martina Schultza. W związku z tym tutaj upatruję szansę dla Jacka Sariusz-Wolskiego, który mógłby stać się neutralnym kandydatem, bo nie jest uwikłany w żadne spory polityczne na poziomie krajowym.
Zapytany o to, czy niechęć polskiego rządu do poparcia Donalda Tuska jako kandydata ze swojego kraju, jest w Europie problemem, Mirosław Piotrowski odparł, że to normalna polityka:
– Rządy wielu krajów przedstawiają swoich kandydatów, bądź zastrzeżenia do takich, którzy stają wobec nich w kontrze. Rada Europejska nie jest płaszczyzną, gdzie należy toczyć spory. Jeśli wybiera się przewodniczącego, który ma jakiekolwiek zadrażnienia czy konflikt z którymś z krajów członkowskich Unii Europejskiej, to wróży to niedobrze na przyszłość. Jest tylu merytorycznych kandydatów, że można wybierać. Jak się okazało, sugerowany przeze mnie już kilka tygodni temu pan doktor Jacek Saryusz-Wolski znalazł się w tej grze.
W Platformie panuje konsternacja, sam Saryusz-Wolski milczy, politycy z jego partii mówią o zdradzie, nielojalności…
– To jest niedobra atmosfera, ale tylko w Platformie Obywatelskiej. Na zewnątrz występują napięcia, ale jest to sytuacja całkiem normalna i klarowna. Jacek Saryusz-Wolski, jak twierdzą z przekąsem jego koledzy, milczy we wszystkich językach, co ich zdaniem sprawia wrażenie, że popiera doniesienia medialne co do jego przyszłości, o której mówimy – mówił gość porannej rozmowy Radia Lublin.
Grzegorz Schetyna twierdzi, że Saryusz-Wolski nie jest kandydatem na to stanowisko. Jest za to elementem politycznej rozgrywki polityków PiS.
– Sądzę, że rzeczywistość jest całkiem inna. Niekonieczna jest rekomendacja pana Grzegorza Schetyny do tego, by pan Saryusz-Wolski objął to stanowisko. Przypomnę, że pana Donalda Tuska wspierał – o czym powiedział oficjalnie – premier Wielkiej Brytanii David Cameron, a jego europosłowie byli w koalicji z nami. Także to nie wyklucza tego typu scenariuszy, o których mówię.
Najnowszy sondaż CBOS-u wykazał, że 49% Polaków dobrze ocenia działalność Tuska jako szefa Rady Europejskiej, a 32% – negatywnie.
– To tylko jeden z sondaży. Nie wszyscy Polacy obserwują na co dzień aktywność pana Donalda Tuska. Przypomnę, że jest on odpowiedzialny za kryzys w Unii Europejskiej związany z uchodźcami. Za jego kadencji wychodzi z UE Wielka Brytania, a swoimi wypowiedziami zadrażnia stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. W żadnym wypadku taka postawa nie może być oceniana pozytywnie. Pomijam już kwestie krajowe, podnoszone w Warszawie, Lublinie czy Krakowie, czyli stosunek pana Tuska do polskiego rządu. Przypomnę, że nawet nie zgłosił się do polskiego rządu o poparcie swojej kandydatury, a do innych się zgłaszał. Wiele inicjatyw, które przedstawiał na forum europejskim, nie konsultował z polskim rządem, a konsultował z innymi.
ToNie (opr. DySzcz)
Fot. archiwum