Pomimo spadku liczby wypadków z udziałem pieszych w Lublinie, mieszkańcy miasta twierdzą, że w wielu miejscach przejścia są po prostu niebezpieczne. Choć statystki dotyczące wypadków na terenie Lublina poprawiają się, to nietrudno znaleźć przejścia, na których zdecydowanie trzeba uważać.
Na celowniku są chociażby te na al. Witosa, czy al. Tysiąclecia przy Dworcu Głównym PKS. Zdaniem policji, podczas mgły i deszczu trzeba uważać też na ul. Filaretów na wysokości osiedla Skarpa, niedaleko wiaduktu nad wąwozem. Tu zdarza się nawet, że samochody nie zatrzymują się, gdy piesi są już na pasach.
– Przyczyny wypadków są bardzo różne – mówi Anna Kamola z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Jeśli mówimy o winie kierowców, to należy podkreślić tutaj nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na przejściu czy niestosowanie się do sygnalizacji świetlnych i wjeżdżanie na czerwonym świetle na przejście dla pieszych. Wina leży również po stronie samych pieszych, których głównym grzechem jest wtargnięcie na przejście przed nadjeżdżającym pojazdem.
Zdaniem ekspertów, do niebezpiecznych przejść trzeba zaliczyć też te bez sygnalizacji, na których pieszy musi pokonać cztery lub więcej pasów jezdni.
– W Lublinie jest kilka takich miejsc – mówi naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie Paweł Gruszka. – Mam na myśli przejście na ul. Diamentowej, pomiędzy rondem na ul. Krochmalnej i ul. Wrotkowską. Często skrzyżowanie jest zastawione pojazdami, które skręcają z ul. Diamentowej w ul. Wrotkowską, a ruch odbywa się tam z dość dużą prędkością. Ta sama sytuacja występuje pomiędzy rondem na Krochmalnej a ul. Nadbystrzycką. Tam, pojazdy, chcące skręcić w Krochmalną utrudniają widoczność i obserwację drogi kierowcom, co powoduje dość niebezpieczne sytuacje.
Wbrew pozorom, sygnalizacja świetlna nie jest panaceum na niebezpieczne przejścia. Koszt takiej sygnalizacji waha się od 100 do 200 tysięcy złotych. Zdarza się też, że ta jest po prostu źle zaprogramowana – dodaje Paweł Gruszka: – Z obserwacji wynika, że bardzo niekorzystnie zsynchronizowane są światła dla pieszych idących do centrum handlowego Plaza w kierunku cmentarza i dla kierowców skręcających w prawo z ulicy Lipowej w ulicę Ofiar Katynia. Kierowcy, po zapaleniu zielonego, ruszają i w momencie, kiedy znajdują się już na pasach, zapala się zielone światło dla pieszych, które powoduje, że piesi mogą wejść bezpośrednio pod nadjeżdżający samochód.
– Problem trwa już od dłuższego czasu, jednak do tej pory nikt nic z tym nie zrobił.
– Dokładnie się temu przyjrzymy – obiecuje Karol Kieliszek z biura prasowego Urzędu Miasta Lublin. – Sprawdzimy jak wygląda tam sytuacja i czy potrzebne są korekty w przypadku tej sygnalizacji. Jeśli zaś chodzi o inne sygnalizacje, trzeba mieć świadomość, że my sobie ich nie dobieramy wedle uznania długości światła zielonego na tym przejściu. Dostosowujemy długość światła zielonego na przejściach dla pieszych do średniej prędkości poruszania się pieszego. Uwagi najlepiej jest kierować bezpośrednio do Zarządu Dróg i Mostów.
Swoje uwagi warto więc wysyłać do odpowiednich służb. Te powinny się zainteresować chociażby nieprawidłowo parkującymi samochodami w centrum miasta, niedaleko przejść dla pieszych.
– Bardzo łatwo wtedy o wypadek – mówi asystent prezydenta Lublina ds. polityki rowerowej i pieszej Aleksander Wiącek. – Pieszy wychodząc zza takiego samochodu jest dostrzegany w ostatniej chwili, co sprawia zagrożenie przede wszystkim dla tego pieszego, ponieważ to piesi jako niechronieni głównie ponoszą konsekwencje. Problem jest szczególnie dotkliwy w porze nocnej, kiedy oświetlenie jest zbyt słabe.
Choć w Lublinie jest wiele przejść, na których trzeba uważać, warto pamiętać, że zarówno kierowcy, jak i piesi powinni przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Adres pod który zarówno piesi, jak i kierowcy mogą pisać swoje uwagi na temat danych przejść to: drogi@zdm.lublin.eu
MaTo (opr. DySzcz)
Fot. archiwum