Ministerstwo Kultury pracuje nad ustawą o jednolitej cenie książki. Chodzi o to, że w dniu premiery określony tytuł kosztowałby tyle samo we wszystkich księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, a cena książki byłaby niezmienna przez pierwszych 12 miesięcy. Zdania, co do ustawy są podzielone.
– Ta ustawa jest bardzo potrzebna. Jest to rynek wciąż tak bardzo bandycki, jakim był na samym początku. Nie ma żadnych uregulowań dotyczących dobrych praktyk, co sprowadza się do tego, że nie jest na nim podmiotem, ani autor, wydawca, ale dystrybutor – mówi pisarz Marcin Wroński.
– Ja się obawiam, że jednolita cena książki prawdopodobnie dla większości odbiorców będzie równała się z droższą ceną za produkt. Gdyby wyobrazić sobie, że te ceny wzrosną nawet o 10%, to należałoby oczekiwać spadku sprzedaży o więcej niż te 10% w sytuacji popytu elastycznego. Czego można się domyślać ze strony sprzedawców internetowych? Nagle wszyscy zaczną oferować darmową dostawę tych wydawnictw, skoro nie będą mogli konkurować ceną – zaznacza dr hab. Radosław Mącik z Katedry Marketingu Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński przedstawił założenia nowego prawa.
– Obowiązek sprzedaży książki po jednolitej cenie nie dotyczy sprzedaży wydawcy książki, importera, przedsiębiorców wykonujących działalność gospodarczą w zakresie dystrybucji, autorów, bibliotek pod warunkiem zakupu książki na własny użytek. To jest ustawa, która ma podtrzymać proces funkcjonowania małych księgarń, a mówiąc wprost zapobiec ich likwidacji. W tej chwili niestety masowo padają małe firmy wydawnicze, co bardzo niedobrze wpływa na nawyki czytelnicze. Odcina Polaków zwłaszcza wielkimi miastami od dobrej książki – mówi prof. Gliński.
– Przeciwnicy tej ustawy podnoszą, że sprzedaż książek dramatycznie spadnie i to się nikomu nie opłaci. Nie jestem wróżką, żeby powiedzieć, jak będzie, ale jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację wręcz odwrotną. Wydawcy wiedząc, że pójdzie im spuścić z ceny 50% niekiedy cenę okładkową książki sztucznie zawyżają – zaznacza Wroński.
LilKa
Fot. pixabay.com
CZYTAJ: Grażyna Szarszewska-Kühl: Zależy nam, żeby młode pokolenie więcej czytało