Chcą godnej płacy i pracy – pocztowcy z Lublina manifestowali swoje niezadowolenie. Spowodowane jest ono głównie niskimi zarobkami – na poziomie najniższej krajowej, zbyt dużym obciążeniem pracowników i nierealnymi planami premiowymi.
– Jesteśmy zbyt nisko wynagradzani, nieadekwatnie do nakładanych na nas obowiązków i ciężkiej oraz odpowiedzialnej pracy. Dotyczy to nie tylko listonoszy, ale i asystentów, pracowników WER-u [Węzeł Ekspedycyjno-Rozdzielczy – przyp. red.], kierowców i pracowników ochrony – tłumaczyli manifestujący.
– Domagamy się brutto 1000 zł (podwyżki) i nie mniej niż 3200 zł brutto dla pracowników eksploatacji – tłumaczyli.
– Jest ciężko. Pracy jest za dużo jak na jednego człowieka. Za dużo przesyłek, za mało ludzi – podkreślali.
– Kolejnym postulatem jest przywrócenie rezerwy chorobowo-urlopowej. Ludzie są przemęczeni. Doświadczeni pracownicy sami odchodzą do innych firm, które lepiej płacą – relacjonowali protestujący.
Pikieta odbyła się bez udziału związków zawodowych. – Protestujemy już od kilu miesięcy, a związki biernie się temu przyglądają – żalili się pocztowcy.
– Premie są niemożliwe do realizacji, a zadania – marketingowe: założenie konta, kredyt, sprzedaż znaczków, ubezpieczeń i produktów, które są dostępne na poczcie – wyliczali.
W pikiecie wzięło udział kilkaset osób. Podobne manifestacje odbyły się w kilku innych miastach w Polsce.
DaCh
Fot. Dorota Choma