Lubelscy przedsiębiorcy biorą udział w szkoleniu, które ma im otworzyć drogę do Państwa Środka.
– Najtrudniejsze to przełamanie barier zarówno kulturowych, jak i mentalnych, ale też tych geograficznych – mówi przedstawicielka lubelskiej firmy, która od 17 lat współpracuje z Chińczykami Magdalena Bartmińska-Ziarek.
Właśnie z tempem negocjacji i podpisywaniem umów największy problem mają lubelscy przedsiębiorcy. Wyjazdy czy misje, jakie prowadzą biznesmeni ciągną się miesiącami. Rozmowy z Chińczykami we wrześniu rozpoczął lubelski Rynek Hurtowy w Elizówce, na razie wymieniono korespondencje z jednym z chińskich przedstawicieli.
Jak mówi prezes zarządu Rynku Andrzej Ryl efekty powinny być widoczne za 2 -3 lata
– Nie tylko długi proces negocjacyjny odstrasza wielu przedsiębiorców, kolejny to wysokie, chińskie standardy. Jeżeli chodzi o nasze jabłka, to duża część sadowników po prostu zrezygnowała z uzyskiwania tych standardów, ponieważ one mówią nawet o konieczności likwidowania pozostałości gałęzi – dodaje Ryl.
Chińczycy z całego świata w tej chwili importują ok. 80 000 ton jabłek, kiedy to polscy sadownicy do Rosji przed embargiem wysyłali ich ok. 1 mln ton.
Szkolenie dla przedsiębiorców z woj. lubelskiego zorganizowała Lubelska Fundacja Rozwoju we współpracy z Politechnika Lubelską.
DaCh
Fot. pixabay.com