– Tarasy widokowe w rezerwacie Piskory zostały zlikwidowane – alarmują mieszkańcy Puław. Chodzi o dwie platformy, które były bardzo często odwiedzane przez turystów, fotografów i miłośników przyrody.
– Było to świetne miejsce do obserwacji różnych zwierząt, stąd ogromne zaskoczenie – mówi miłośnik ornitologii Grzegorz Sierocki. – Ponieważ jestem tam co najmniej kilka razy w miesiącu, z przykrością, niedowierzaniem i zdziwieniem zauważyłem, że zniknęła platforma widokowa. Dwie takie platformy zostały już wiele, wiele lat temu postawione przy rezerwacie Piskory, z myślą o turystach, rowerzystach, ludziach, którzy lubią przebywać wśród przyrody.
– Jesteśmy przy 15 przystanku ścieżki dydaktyczne. Tutaj była kładka, dzięki której można było przejść na platformę, umieszczoną 5 metrów nad ziemią. Z niej można było obserwować całą panoramę jeziora Piskory. Kładki nie ma. Zostały wycięte pale. Pozostała tylko podstawa konstrukcji. Wygląda to bardzo słabo – dodaje inny miłośnik przyrody.
– Platformy zostały usunięte ze względów bezpieczeństwa. Stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – tłumaczy nadleśniczy Nadleśnictwa Puławy, Zbigniew Hałaczkiewicz. – Były stare i zmurszałe. Nawet w obecności jednego z pracowników turysta o mało nie doznał krzywdy.
– Decyzja o zdjęciu platformy dziwi mnie tym bardziej, że miejsce to było w bardzo dobrym stanie. Deski były na bieżąco wymieniane, w drabince też zostały zmienione szczeble –odmienne zdanie na ten temat ma jeden z często odwiedzających to miejsce mieszkańców.
– Zagrożenie bezpieczeństwa to jest taki fajny wytrych. Zawsze można powiedzieć, że coś temu bezpieczeństwu zagraża. Na pewno kładkę, którą się przechodziło do owej platformy, można było poprawić. Natomiast sama platforma, moim zdaniem, była bardzo stabilna. Może już swoje lata miała, ale była mocno osadzona na palach. Ilekroć tam przebywałem, nie odczuwałem nigdy zagrożenia, czy żeby coś się waliło, było spróchniałe, czy połamane – nie zgadza się z decyzją o usunięciu platform Grzegorz Sierocki. – Wokół rezerwatu powstają coraz to nowe ambony myśliwskie. A platforma dla turystów, ludzi, którzy chcieliby z tą przyrodą rzeczywiście poobcować, znika.
– W samym rezerwacie bez uzgodnień nie może nic powstać. Natomiast dookoła niego koła łowieckie mają swoje własne plany gospodarcze, które są zatwierdzane przez urzędy gmin, przez Okręgowy Związek Łowiecki w Lublinie, wreszcie przez nadleśnictwa, na których terenie te urządzenia się znajdują. Nie dzieje się więc nic, co nie byłoby pod kontrola – odpowiada Zbigniew Hałaczkiewicz. I uspokaja, że platformy widokowe nie znikły na stałe. – Jesteśmy w fazie uzgodnień z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Lublinie odnośnie zbudowania nowej infrastruktury w rezerwacie.
Najwcześniej będzie to możliwe jednak w przyszłym roku.
ŁuG
Fot. Łukasz Grabczak