/fot. Bolesław Lutosławski/
Jedwab na wieszaku poruszył się i wyszedł spod niego kot.
– Wspaniale się układa – dobiegło z przymierzalni, w której przed chwilą klientka zniknęła z suknią.
Kot minął półkę ze swetrami i pomaszerował w stronę kapeluszy.
– Myślisz, że będzie pasował? – zapytała go sprzedawczyni.
Kot zamruczał, przeciągnął się i wrócił pod wieszak.
Klientka zanim zapłaciła za suknię, sięgnęła po kapelusz. Przymierzyła go i podała sprzedawczyni.
– Wezmę jeszcze to. Jak pani to robi, że tu wszystko do człowieka pasuje?
– Lubię koty – uśmiechnęła się kobieta.
– Ja nie znoszę – skrzywiła się klientka. – Goniłabym to towarzystwo gdzie pieprz rośnie! – krzyknęła.
Ale kot tego nie słyszał, bo na szalu, który zsunął się z wieszaka, śnił sen o parze wygodnych butów.
Grażyna Lutosławska