Specjalna grupa śledczych będzie szukać winnych ataku na konsulat Polski w Łucku. W nocy nieznani sprawcy ostrzelali polską placówkę z granatnika przeciwpancernego. Nikomu nic się nie stało.
Kijów zapowiada, że ukaże sprawców i wskazuje na Rosję. Do czasu zapewnienia ochrony polskie konsulaty na Ukrainie będą zamknięte.
Według ustaleń Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, sprawcy użyli miotacza granatów przeciwpancernych. Celowali w okna służbowego pomieszczenia konsulatu. – Do ataku doszło tuż po północy – powiedział Radiu Lublin polski konsul w Łucku, Krzysztof Sawicki.
W tym czasie na terenie konsulatu była jedynie ochrona. Pocisk uderzył 20 centymetrów nad oknem mieszkania, w którym spał pracownik konsulatu. Nikt nie widział sprawców. Strzelali ze skrzyżowania w pobliżu budynku, zasłonięci drzewami.
Siła eksplozji była tak duża, że zawaliły się sufity, a odłamki granatu wpadły na poziom trzeciego piętra, gdzie mieszkają ludzie. Według konsula Sawickiego był to atak terrorystyczny.
W reakcji na nocne wydarzenia Polska zażądała większej ochrony naszych placówek dyplomatycznych. Do tego czasu wszystkie polskie urzędy konsularne na Ukrainie pozostaną zamknięte.
Ponadto w związku z incydentem ambasador Ukrainy w Polsce został wezwany do MSZ. Ambasador Andrij Deszczycia, podobnie jak inni przedstawiciele ukraińskich władz, uważa, że chodzi o prowokację, za którą odpowiada Rosja.
O wydarzeniach w Łucku prezydent Andrzej Duda rozmawiał telefonicznie z Petrem Poroszenką. Polski prezydent powiedział prezydentowi Ukrainy, że traktuje tę sprawę poważnie i oczekuje od władz w Kijowie zdecydowanych kroków.
Według relacji ministra w kancelarii prezydenta Krzysztofa Szczerskiego, prezydent Ukrainy poinformował prezydenta Dudę, że nakazał wzmocnienie ochrony polskich placówek i miejsc pamięci na Ukrainie. Zapowiedział, iż wydarzenia w Łucku będzie wyjaśniać specjalna grupa śledcza i zaproponował włączenie do niej polskich fachowców. Petro Poroszenko zapewnił też, że na bieżąco informował prezydenta Andrzeja Dudę o postępach w śledztwie.
Sprawę ataku na polską placówkę dyplomatyczną skomentował wicepremier Jarosław Gowin w porannej rozmowie w studiu Radia Lublin. – To jest bardzo niepokojąca informacja i będziemy oczekiwali od władz Ukrainy natychmiastowej reakcji i wyjaśnienia sprawy oraz schwytania sprawców. Moja pierwsza myśl jest taka, że prawdopodobnie jest to prowokacja wymierzona w stosunki polsko-ukraińskie. Są tacy, którym nasze dobre stosunki przeszkadzają – powiedział wicepremier Gowin.
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, komentując nocne wydarzenia w Łucku, powiedział, że był to atak na Polskę. – Jeżeli ktoś otwiera ogień z granatnika na placówkę dyplomatyczną, to jest, krótko mówiąc, atak na Rzeczpospolitą Polską. Nie traktuję tego jako powód pogarszania stosunków z rządem Ukrainy. Wręcz przeciwnie. Słyszę, że reakcje władz tego państwa są jednoznaczne. Takie były też przy okazji wcześniejszych incydentów. Nie znamy jeszcze sprawcy tego ataku, ale to wszystko gdzieś w ostatnich miesiącach sprowadza się do działalności banderowców i OUN-UPA.
Konsul generalny Ukrainy w Lublinie Wasyl Pawluk uważa, że szansą na wyeliminowanie takich ataków jak w Łucku, jest współpraca polskich i ukraińskich służb. – Radzę, żeby nasze służby stworzyły wspólny organ, działający przeciwko terroryzmowi, który dzieje się na razie po stronie ukraińskiej. Bardzo nie chciałbym, żeby to działo się też po stronie polskiej. Dziś zwróciłem się do komendanta policji, żeby funkcjonariusze zwrócili uwagę na bezpieczeństwo naszej placówki w Lublinie – powiedział Radiu Lublin Pawluk.
Za bezpieczeństwo polskich placówek za granicą odpowiadają miejscowe władze, ale w niektórych, szczególnych sytuacjach same ambasady czy konsulaty mogą być chronione przez dodatkowe służby, działające na polecenie polskich władz.
PAP / MaG / IAR / ToNie / ZAlew / EB / opr. ToMa
Fot. RL