Kardiochirurdzy szpitala papieskiego w Zamościu przeprowadzili 400. zabieg usuwania elektrod z ciała pacjenta. Ilość wykonanych procedur, wiek usuwanych urządzeń oraz wyniki leczenia plasują zamojski ośrodek w czołówce światowej.
– To bardzo skomplikowane operacje – wyjaśnia ordynator oddziału kardiochirurgii dr Łukasz Tułecki. – Elektroda, która od kilkunastu lat jest w sercu, wrasta w mięsień sercowy, w zastawkę trójdzielną, czasami też w układ żylny i musi zostać usunięta z przyczyn uszkodzenia lub infekcji. Chcąc zapewnić maksimum bezpieczeństwa operowanego pacjenta, zabiegi wykonujemy na sali hybrydowej lub sali chirurgicznej z ramieniem C.
– Pacjenci mają urządzenia sterujące pracą serca, które są wszczepione w okolicy podobojczykowej. Z sercem połączone są drucikami w osłonce, czyli elektrodami. O ile urządzenie łatwo jest wydobyć i wymienić, to z elektrodami jest to dużo bardziej skomplikowane – tłumaczy profesor Andrzej Kutarski, kardiolog. – W Polsce takich zabiegów powinno być wykonywanych około 2 tysięcy, a jest o połowę mniej. W Zamościu robimy około 300operacji rocznie. Ośrodków usuwających elektrody jest w kraju 6-7. Szpital papieski jest więc na prowadzeniu – to największy ośrodek leczenia odległych powikłań elektroterapii w Polsce i prawdopodobnie także na świecie – dodaje.
Pacjenci przyjeżdżają do Zamościa z całej Polski. Są tu pod opieką kardiologów, kardiochirurgów, kardioanestezjologów, w szczególnych przypadkach także chirurgów naczyniowych, angiologów i radiologów zabiegowych. To multidyscyplinarne, czyli hybrydowe podejście do chorych.
Nieformalne krajowe centrum leczenia powikłań elektroterapii działa w Szpitalu Wojewódzkim im. Papieża Jana Pawła II w Zamościu już prawie 2 lata.
MLac
Fot. pixabay.com