Wipler: PO nie może krzyczeć „łapać złodzieja”, bo sama nie ma czystych rąk

wipler

Gościem Debaty Radia Lublin był Przemysław Wipler (na zdj.), wiceprzewodniczący partii Wolność, dawnej partii KORWiN.

17 marca Platforma Obywatelska zaprezentowała w Sejmie wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło. Kandydatem PO na nowego premiera jest Grzegorz Schetyna. Przemysław Wipler zapytany, jak zagłosowałby w tej sytuacji, odpowiedział. –  Z całą pewnością nie chciałbym podejmować tego eksperymentu. Polacy nie potrzebują takich zmian. Czym były rządy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego nie zapomniało jeszcze wielu Polaków. I to nie byłaby dobra zmiana, ani prawdziwa zmiana. Naprawdę nie widzę niczego dobrego w zamienianiu Beaty Szydło na Grzegorza Schetynę, zwłaszcza w sytuacji, w której rząd ma stabilną większość parlamentarną. Prawda jest taka, ze jedynymi osobami, które są w stanie obalić obecny rząd są: Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin albo Zbigniew Ziobro bo każdy z nich ma za sobą określonych ludzi.

Według niego wniosek PO jest niekorzystny dla polskiej polityki. – Na miejscu pani Beaty Szydło z pewnością bardzo poważnie pomyślałbym o wymianie ministra spraw zagranicznych. I myślę, że gdyby nie ten wniosek o wotum nieufności wobec premier, to ona łatwiej  mogłaby zrobić coś, co jest naprawdę potrzebne, czyli zmieniłaby ministra Waszczykowskiego na kogoś sprawniejszego, mniej kłopotliwego, zgrabniej prowadzącego politykę zagraniczną. To minister Waszczykowski zaprosił do nas Komisję Wenecką, która nam „laurki” wystawiała przez rok i mieliśmy ten tragiczny serial, w którym Polska musiała się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem.

Jednocześnie gość Radia Lublin podchodzi krytycznie do części polityki gospodarczej obecnego rządu. – Nie to obiecywali nam premier Beata Szydło i prezydent Andrzej Duda w kampanii wyborczej. Obiecywali nam 8 tys. kwoty wolnej od podatku, nie zrobili tego. Obiecywali cofnąć podwyżki VAT-u wprowadzone przez Donalda Tuska, nie zrobili tego. Z drugiej strony Platforma Obywatelska nie ma specjalnego tytułu, by krytykować PiS w tym względzie, bo politycy PO to są ludzie, którzy 4 razy głosowali za odrzuceniem projektu kwoty wolnej od podatku, rabowali nasze oszczędności otwartych funduszy emerytalnych. Mógłbym też wymienić, jak oni naruszali nasze prawa obywatelskie. Ktoś, kto wczoraj kradł zboże, nie może dziś krzyczeć „łapać złodzieja”, bo sam nie ma czystych rąk.

Przemysław Wipler krytycznie patrzy również na sytuację związaną z Trybunałem Konstytucyjnym. – Organ ten, po tym, co się działo wokół niego w ciągu ostatnich miesięcy, stracił swój autorytet. To jacy ludzie, w jakim trybie zostali doń pozgłaszani, to, co robił były prezes Trybunału Andrzej Rzepiński, to, co robiła Platforma Obywatelska w ostatnich miesiącach swojej kadencji, wszystko tę instytucję zniszczyło. Będzie to można odbudować dopiero, zmieniając Konstytucję i doprecyzowując pozycję ustrojową Trybunału. Ciało to nie powinno mieć prawa odmawiać ochrony praw obywatelskich, bo rządowi brakuje pieniędzy. Chodzi o słynną korespondencję pomiędzy byłem szefem Trybunału a ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, w której prezes Trybunału Konstytucyjnego pyta: czy gdybyśmy orzekli, że kradzież oszczędności Polaków z OFE jest niekonstytucyjna, macie pieniądze, żeby je oddać? Odpowiedz była: nie, nie mamy. Aha, czyli jest tzw. probudżetowa wykładnia, ze mając na celu stabilność budżetu, nie chronimy praw Polaków.

Za spory kompetencyjne we władzach w znacznej mierze obwinia kształt obowiązującej Konstytucji. – Jeżeli sędziowie zaczną na szerszą skalę korzystać ze swego uprawnie orzekania przez bezpośrednie powołanie się na Konstytucję, to pogłębi się chaos, który i tak ma miejsce bez tego. Sytuację, w której Sąd Najwyższy kontestuje działania Trybunału Konstytucyjnego, a tego – uważam możemy się spokojnie spodziewać – oznacza, że będzie nasilała się wojna pomiędzy organami władzy sądowniczej a władzą wykonawczą, Trybunałem Konstytucyjnym. To jest taki chaos i wojna wszystkich z wszystkimi, w której zwykły obywatel jest najbardziej zagubiony i poszkodowany. A to są konsekwencje źle zdefiniowanego podczas prac nad obecną Konstytucję systemu. Wszystkie wady ustawy zasadniczej wyszły przy dużym napięciu politycznym. Dobrze działający samochód nie rozpada się przy prędkości 120 km/h. A z taką prędkością mamy do czynienia w obecnej polskiej polityce. Teraz zaczynają odpadać koła, lusterka, w środku nic nie słychać oprócz świszczenia i buczenia. Krótko mówiąc, państwo polskie przy takim napięciu przestaje funkcjonować.

Sęk / opr. ToMa

Fot. ToMa

Exit mobile version