Rząd pracuje nad projektem ustawy, który ma ograniczyć do dwóch ilość kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Z parlamentarzystami i byłym samorządowcami: Arturem Soboniem (na zdj. z lewej) z Prawa i Sprawiedliwości oraz Wojciechem Wilkiem (na zdj. z prawej) z Platformy Obywatelskiej rozmawiał na ten temat Wojciech Brakowiecki.
Jak przypomina Artur Soboń, zmniejszenie ilości kadencji nie jest postulatem tylko ugrupowania rządzącego. – Pomysł ograniczenia liczby kadencji był w tych wyborach nie tylko na sztandarach Prawa i Sprawiedliwości, ale także Platformy Obywatelskiej, Kukiz’15 i Nowoczesnej .
Jak dodał poseł Soboń, nie jest do końca pewien, czy ograniczenie kadencyjności jest najlepszą metodą na rozwiązanie najważniejszych problemów związanych z polskim samorządem. – Rzecz nie jest jednoznaczna. Warto jednak o niej rozmawiać, a przede wszystkim zastanowić się nad konstrukcją samorządu gminnego, czyli jednoosobowego zarządu wójta, burmistrza i prezydenta oraz nad asymetrią władzy pomiędzy tym zarządem a radą gminy. Stworzyliśmy system, w którym szalenie trudno aspirować do władzy, bo narzędzia, jakie posiadają wójt, burmistrz czy prezydent, są wszechpotężne i ich władza jest niemal nieograniczona. Rada gminy ma dzisiaj rolę w znacznym stopniu fasadową. Powstaje pytanie, czy ograniczenie tego poprzez dwukadencyjność jest najlepszym rozwiązaniem. I odpowiedź na nie jest moim zdaniem niejednoznaczna. Co nie zmienia faktu, że ta nierówność władzy powinna zostać w jakiś sposób ograniczona.
Jednak zdaniem Artura Sobonia istnieją przesłanki, przemawiające za ograniczeniem liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. – Należy się zastanowić nad kilkoma rzeczami. Frekwencja w wyborach samorządowych jest sporo niższa niż w parlamentarnych i prezydenckich. Może to świadczyć o tym, że mieszkańcy lokalnych wspólnot mają średnie poczucie wpływu na rzeczywistość. A w przypadku wyborów samorządowych powinni mieć właśnie największe. Narzędzia, które posiadają włodarze, szczególnie małych, gmin są po prostu niebezpieczne. Jeśli ktoś jest zręcznym graczem, potrafi to poukładać w taki sposób, że nie „zostawi tlenu” dla pozostałych kandydatów. I wszyscy wiemy, że są tacy politycy, którzy są wójtami, nie dlatego że są najlepszymi z najlepszych, ale dlatego że po prostu nie mają żadnej konkurencji – powiedział Artur Soboń.
– Uważam, że ograniczenie kadencyjności nie jest dobrym pomysłem. Powinniśmy zostawić te decyzje wyborcom. Nie jest tak, że osoby pełniące stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów robią to zawsze przez bardzo długi czas, bo w każdych wyborach około jednej trzeciej jest wymienianych. I myślę, że wyborcy wiedzą, co robią. Jeżeli taki wójt czy prezydent źle sprawuje władzę, istnieje możliwość odwołania go w referendum – stwierdził poseł Wilk. Jego zdaniem, jeśli już wprowadzać dwukadencyjność, nie powinno się robić tego od najbliższych wyborów samorządowych. – Nie zaskakujemy tych wójtów, burmistrzów i prezydentów, którzy sprawują teraz władze, ale robimy to na przyszłość. Myślę, że takie rozwiązanie byłoby bardziej zgodne z konstytucją, ale też fair wobec tych osób, które podjęły tego typu zadania. Z założenia nie deprecjonowałbym osób, które pełnią swoją funkcję przez długi czas. Może być burmistrz, który rządzi przez cztery kadencje i będzie dalej wybierany, nie dlatego że w gminie powstały jakieś układy, ale ponieważ dobrze funkcjonuje.
WB / opr. ToMa
Fot. archiwum