Ponad dwie godziny trwało piątkowe (31.03) spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem i dowódcami wojskowymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
Andrzej Duda poinformował, że z szefem MON i dowódcami wojskowymi rozmawiał między innymi o Wojskach Obrony Terytorialnej. Mówiono też o tworzeniu Wielonarodowego Dowództwa Dywizji Północ-Wschód w Elblągu. Nic nie wskazuje na to, by w tym zakresie miały wystąpić opóźnienia – ocenił Andrzej Duda. Poinformował, że uzyskał zapewnienia, że wszystkie prace trwają, a wstępna gotowość ma być osiągnięta do końca roku.
– Te przygotowania idą, można powiedzieć, zgodnie z planem i o tym zarówno pan minister, jak i jego współpracownicy, solennie mnie zapewnili – powiedział prezydent.
Tematem spotkania była też obsada stanowisk wojskowych attaché. Andrzej Duda ocenił, że choć vacaty na tych stanowiskach były mankamentem, sprawa ta jest rozwiązywana.
Andrzej Duda powiedział też, że jest zadowolony z tempa planów modernizacji sił zbrojnych oraz zakładanych wydatków na zbrojenia, przedstawionych podczas spotkania.
– Rozmawialiśmy też, dlaczego w takich, a nie innych kierunkach modernizacja przebiega, dlaczego na szczególne kwestie jest kładziony nacisk. Panowie raportowali, wyjaśniali to wszystko – informował prezydent.
Spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego miało związek z dwoma listami, jakie zwierzchnik Sił Zbrojnych wysłał do ministra obrony kilkanaście dni temu. W pismach pytał właśnie o tworzenie Wielonarodowego Dowództwa Dywizji Północ-Wschód w Elblągu oraz o brak obsady attaché w USA i Wielkiej Brytanii.
Szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski mówił po otrzymaniu przez Andrzeja Dudę odpowiedzi z MON, że wyjaśnienia Antoniego Macierewicza prezydent uznał za niesatysfakcjonujące. Dlatego zaprosił Antoniego Macierewicza na spotkanie.
– Sytuacja jest tutaj bardzo złożona. Są ewidentne niejasności związane z pozycją prezydenta w systemie politycznym Rzeczypospolitej Polskiej w oparciu o Konstytucję. Ona nakłada na prezydenta obowiązek wygrania wyborów, a jednocześnie sprowadza jego rolę polityczną praktycznie do zera – powiedział na antenie Radia Lublin prof. Andrzej Gil z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II w Lublinie (na zdjęciu).
Jak to wygląda w przypadku pełnienia przez prezydenta funkcji Najwyższego Zwierzchnika Sił Zbrojnych? Czy minister obrony narodowej jest w praktyce zależny od prezydenta?
– Wielokrotnie mieliśmy wątpliwą przyjemność obserwowania różnego rodzaju tarć. To jest problem, ponieważ prezydent ma ogromny mandat od elektoratu. Co to znaczy, że zwierzchnik Sił Zbrojnych sprawuje kontrolę poprzez ministra? Pewnie jakąś tam sprawuje, ale spójrzmy na to od strony praktycznej. Z jednej strony młody człowiek, który został prezydentem, ale dwa lata temu nikt o nim nie słyszał, a z drugiej mamy człowieka, który bierze czynny w polityce już od dwudziestu paru lat i ma za sobą heroiczne momenty. Nagle taki polityk ma nad sobą zwierzchnika młodszego od siebie, bez tak ogromnego dorobku – dodaje Gil.
Czy to znaczy, że Antoni Macierewicz jest niezdolny do tego, żeby komuś podlegać?
– Nie wiem czy jest chronicznie niezdolny, ponieważ zdaje się, że Jarosław Kaczyński ma nad nim partyjną kontrolę. Wbrew zdaniom niektórych publicystów – jest ona nawet skuteczna – zaznacza Gil.
Czy prezydent Andrzej Duda jest na straconej pozycji, jeżeli chodzi o ewentualny konflikt z Antonim Macierewiczem?
– Prezydent ma pecha, ponieważ ma ogromny mandat, którego nie ma nikt poza nim. Z drugiej strony jest w orbicie dwóch niewątpliwych osobowości, jakimi są Macierewicz i Kaczyński. To są giganci polityki, a Andrzej Duda w ich towarzystwie musi funkcjonować. Robi co może i robi to godnie. Mnie się to podoba – podkreśla Gil.
Sęk / IAR / opr. PaW
Fot. Weronika Pawlak