Dr Jańczuk: W Polsce brakuje konstruktywnej opozycji

janczuk

Sejm odrzucił wniosek Platformy Obywatelskiej o wyrażenie wotum nieufności wobec rządu Beaty Szydło. Wniosek poparło 174 posłów, przeciw opowiedziało się 238, od głosu wstrzymało się czterech. Wniosek o odwołanie gabinetu Prawa i Sprawiedliwości przedstawił w Sejmie, jako kandydat na premiera, przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Grzegorz Schetyna. Na ten temat z politologami, profesorem Wojciechem Sokołem z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i dr Lechem Jańczukiem (obaj na zdj.) z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawiał Stefan Sękowski.

– Wniosek był słabo przygotowany, bo nie obejmował wszystkich resortów. Można zapytać, czy dotyczył on całego rządu, czy tylko wybranych ministrów? – uważa dr Jańczuk. – Czy miał on sens? To zależy z czyjego punktu widzenia. Platforma Obywatelska i Nowoczesna łącznie cieszą się stabilnym poparciem na poziomie ok. 30% i rywalizują między sobą o rolę lidera opozycji. Przed reelekcją Donalda Tuska Nowoczesna w sondażach znacznie wyprzedzała PO. Powtórny wybór Tuska spowodował, że Platforma ma większe poparcie od Nowoczesnej i Grzegorz Schetyna poszedł za ciosem. To znaczy złożył wniosek o wotum nieufności po to, by ustabilizować przewagę Platformy Obywatelskiej nad Nowoczesną, po drugie zaś, żeby wzmocnić swoją pozycję w PO – stwierdza dr Lech Jańczuk. – Jeżeli ten wniosek miałby być traktowany poważnie, to Grzegorz Schetyna powinien przede wszystkim zorganizować spotkanie z liderami partii opozycyjnych i to powinien być wspólny wniosek całej opozycji. Wówczas miałby on odpowiednia siłę.

– Generalnie na takim wniosku zyskują na tym dwa podmioty: partia rządząca i największa partia opozycyjna – uważa prof. Sokół. – Taki wniosek w dłuższej perspektywie stabilizuje układ rządzący, zwłaszcza, że w świetle rozwiązań konstytucyjnych kolejny taki wniosek może zostać zgłoszony dopiero za trzy miesiące. A obecnie tylko Platforma ma tylu posłów, żeby samodzielnie taki wniosek sformułować. To daje pewną przewagę najsilniejszej partii opozycyjnej. Inne są zmuszone albo do podporządkowania się strategii najsilniejszego ugrupowania opozycyjnego, albo do rezygnacji z udziału w tym tzw. „teatrzyku”.

Zdaniem profesora Wojciecha Sokoła przebieg debaty w sprawie wotum nieufności nie przyniósł niczego niespodziewanego. – Nic zaskakującego się nie pojawiło. Role zostały odegrane, partie przedstawiły pewne narracje wobec swoich elektoratów, zwłaszcza twardych. Ze strony Platformy Obywatelskiej nastąpiła próba wpłynięcia na elektoraty innych ugrupowań i w dłuższej perspektywie ich przejęcia. 

Zdaniem dr Jańczuka tego typu działania są w znacznej mierze symptomatyczne dla obecnej opozycji. – To czego mi najbardziej brakuje, to konstruktywnej opozycji, a nie takiej, która próbuje walczyć z rządem. Oczekiwałbym od niej konkretnych projektów, alternatywnych do rządowych. Być może będą one lepsze albo zupełnie nowe. I to na tym polu powinna istnieć rywalizacja pomiędzy ekipą rządową a opozycyjną. Ale konkretnych projektów jakoś nie widzimy. Na razie to tylko jest uderzanie w rząd. Widzimy, że w odpowiedzi na działania Grzegorza Schetyny, dotyczące wniosku w sprawie wotum nieufności, Ryszard Petru pisze list do instytucji unijnych, żeby zatroszczyły się o poziom demokracji w Polsce. Wolałbym, żeby opozycja starała się przedstawiać konstruktywne projekty i wyborcy mogli decydować, które z nich są dla nich lepsze. I to, aby na tym polu opozycja wygrywała wybory.

Sęk / opr. ToMa

Fot. ToMa

 

Exit mobile version