Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport kontroli polskich schronisk i przytulisk oraz urzędów gmin, które je nadzorują. Wyniki nie są zadowalające.
Spośród 13 skontrolowanych placówek, 3 objęły zabiegami kastracji i sterylizacji powyżej 30 procent przebywających w nich zwierząt. Z 11 skontrolowanych gmin tylko jedna wdrożyła obowiązkowe czipowanie zwierząt.
Z raportu NIK wynika, że zwierząt adoptowanych jest wciąż znacznie mniej niż trafiających do schronisk. Szczególnie mało adopcji było w schroniskach dużych. W Lublinie w schronisku jest aktualnie 227 bezdomnych psów i 131 kotów.
Niepokojącym danym poświęcona została konferencja o dobrych i złych praktykach walki z bezdomnością zwierząt, którą zorganizowano w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.
– Błędy i nieprawidłowości zostały wykazane prawie we wszystkich schroniskach. Albo pomieszczenia są za małe, albo zwierzęta niewłaściwie traktowane. Chociaż jest coraz lepiej – Anna Krzywicka, dyrektor Departamentu Środowiska Najwyższej Izby Kontroli.
– Niestety statystyki Głównego Lekarza Weterynarii mówią, że przez ostatnich pięć lat ilość zwierząt w schroniskach wzrosła o kilkanaście tysięcy – uważa inspektor Zdzisław Małysz ze Straży Ochrony Zwierząt w Lublinie. – Nie mamy jednoznacznych przepisów, które by stworzyły przywilej posiadania psa. Czyli pies powinien być przywilejem, a nie fanaberią, zabawką. Obowiązkowe powinny być: ograniczenie rozrodu i kontrola przez ustawowe czipowanie. Wówczas łatwiej byłoby skontrolować czyj to pies i dlaczego znalazł się na ulicy.
Mimo wielu działań na rzecz poprawy ludzkiej wrażliwości w sprawie traktowania zwierząt, sytuacja w tej dziedzinie wciąż się nie poprawia.
– Nie chodzi nawet o wrażliwość, a o odpowiedzialność – mówi Paweł Piotrowski, Lubelski Wojewódzki Lekarz Weterynarii. – Nie można oczekiwać, że na wsi rolnik będzie wrażliwy w stosunku do psa, ponieważ pewna mentalność wyćwiczyła w ludziach określony sposób postępowania, w którym pies jest częścią gospodarstwa i ma w nim do spełnienia swoje zadania. Inaczej rolę zwierząt traktują ludzie, posiadający małe pieski w bloku, inaczej ci, którzy mają psy na łańcuchu na wsi. Można to w pewnym sensie opanować, jeżeli wprowadzi się system nadzoru i kar.
– Nie jestem zwolennikiem podwyższania kar w nieskończoność – stwierdza Zdzisław Małysz. – Skuteczniejsze byłoby, jeżeli te, które już funkcjonują, byłyby bardziej egzekwowane. Żeby wymiar sprawiedliwości i organy ścigania rzeczywiście traktowały łamanie praw zwierząt jako przestępstwo. Niby w ustawie jest zapisanie, że znęcanie się nad zwierzętami jest ścigane z urzędu, ale w wielu przypadkach organy ścigania nie robią nic, dopóki nie napisze się wniosku.
Jako przykład dobrej praktyki w walce z bezdomnością zwierząt w naszym województwie NIK wskazał gminę Łuków. Właściciele zwierząt, którzy zdecydowali się na sterylizację lub kastrację i czipowanie swojego pupila, zostali zwolnieni przez łukowskich urzędników od płacenia podatku za posiadanie zwierzęcia.
ZAlew / opr. ToMa
Fot. archiwum