Czerwony food truck przez blisko dwa lata stał u zbiegu ulic Kołłątaja i Peowiaków w Lublinie, gdzie serwował burgery. Ostatniego dnia marca musiał opuścić plac ze względu na bark zgody miejskiego konserwatora zabytków. Zamiast czerwonego samochodu, leżaków i burgerów zostało stare, blaszane ogrodzenie i odrapana elewacja kamienic.
– Okazało się, że nie możemy stać w tym miejscu, bo nie dostaliśmy zgody od konserwatora zabytków i zaburzamy krajobraz w centrum miasta. Z tą opinią nie zgadzamy – komentuje Jędrek Woć, przedstawiciel firmy Street Szef, właściciela food trucka. – Faktycznie nie uzyskaliśmy wcześniej pisemnej zgody na to, żeby w tym miejscu stanąć. W ogóle nie podejrzewaliśmy, że musi ją nam ktoś wyrazić w sytuacji, gdy zastaliśmy taki a nie inny stan działki. Tym bardziej, że jest to działka prywatna, a wszystko dogadaliśmy z deweloperem, który chce w przyszłości zbudować tam apartamentowiec. Pierwszy list od konserwatora bardzo nas zdziwił i wprowadził w zakłopotanie.
– Nie wydaliśmy pozwolenia, ponieważ zainteresowane strony nigdy nie zgłosiły się do urzędu. Nie było żadnej dyskusji na temat lokalizacji, formy, kolorystyki. Zostały wykonane samowolne działania bez zgody konserwatora, czym inwestor naruszył prawo – wyjaśnia Piotr Mazur, kierownik Referatu ds. Inspekcji Zabytków w Biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków w Lublinie.
– Odwoływaliśmy się od tej decyzji. Ubolewamy, że sprawa ta nie mogła zakończyć się po prostu pewnego rodzaju zalegalizowaniem food trucka w tamtym miejscu. To jest w tym wszystkim najdziwniejsze – uważa Jędrek Woć. – Urząd w uzasadnieniu swojej decyzji podaje argumenty, mówiące o wyglądzie trucka i jego kolorze.
– Nie powinien mieć tak krzykliwych barw. Wiem, że brzmi to troszeczkę niewłaściwie w stosunku do potrzeb handlu, ale food truck nie powinien przyciągać wzroku. W tej chwili działa na zasadzie kontrastu. Chodziłoby nam o coś bardziej stonowanego – stwierdza Piotr Mazur.
– Dla mnie takie umotywowanie decyzji jest trochę śmieszne, bo okolica tego skweru jest, jaka jest i bardzo dobrze, że coś odciągało uwagę do kąta, w którym jest pomazana blacha falista i odrapane mury. Food truck wpisał się już w tamtej krajobraz – stwierdza Arkadiusz Kaźmierak z Centrum Kultury w Lublinie.
– Ten food truck dobrze wkomponowywał się w to miejsce. Estetycznie tworzył zamkniętą przestrzeń czerwieni, która pokazywała, że to miejsce nie jest brudne. Teraz jest tam brzydko i brakuje czegoś – uważa Jacek „Jaco” Harasimiuk.
Właściciele trucka już zapowiedzieli, że spróbują dojść do kompromisu z lubelskim konserwatorem zabytków. W międzyczasie jednak proszą na Facebooku o proponowanie im innego miejsca, gdzie mogliby stanąć.
JaS / opr. ToMa
Fot. archiwum