Wieczorem 7 kwietnia 2017 r. w wieku 88 lat zmarł nestor Polskiego Radia Lublin, legenda lubelskiej radiofonii, redaktor Adam Tomanek. Jeden z najstarszych i najdłużej pracujących polskich dziennikarzy radiowych. Jego pogrzeb obędzie się w środę (12.04) o godzinie 14.00 na cmentarzu przy ul. Lipowej.
Przez szkołę redaktora Tomanka przeszło wielu dziennikarzy. Wśród nich jest Jacek Bieniaszkiewicz, który uczył się od swojego mistrza warsztatu przez 15 lat. – Jako mistrz wymagał, żeby dorównać mu poziomem, co było niewykonalne – mówi dziennikarz Radia Lublin, redaktor Jacek Bieniaszkiewicz. – Kiedy mając dwadzieścia kilka lat przyszedłem do pracy w radiu i dowiedziałem się, że zostanę „zesłany na białe Tomanki”, nie ukrywam, że trochę się przeraziłem. To było jak coś w rodzaju wyroku, tak jak ongiś zesłanie na „białe niedźwiedzie”. Bo wiedziałem, że od razu zostanę poddany bardzo ostrej krytyce we wszystkim, co będę robił. Dla Mistrza nie było tematów niewykonalnych. Starał się być poza tym jak najdalej od wszelakiej polityki. Był reporterem, a nie komentatorem. Ale też miarą tego, co potrafił zrobić i w jakich warunkach, było słynne powiedzenie, że „Mistrz zrobi relację nawet ze swojego pogrzebu”.
– Mimo różnicy wieku nie odgradzał się dystansem od młodszych kolegów po fachu. Zawsze nam imponował wiedzą i swoimi kontaktami. Był szalenie zaangażowanym dziennikarzem – mówi Cezary Stopyra z Radia Lublin. – Wszyscy mówili, że trafić do redaktora Tomanka, to być „zesłanym na białe niedźwiedzie”. Był surowy, pilnował, żeby wszystko było domontowane, doczyszczone, zrobione na czas – dodał redaktor Marek Skowronek.
– Adama znam prawie 60 lat, gdy przyjechałam z Bydgoszczy do lubelskiej rozgłośni on był wolnym strzelcem, zajmował się wszystkim, bo uważał, że tematy „leżą na ulicy” – mówi redaktor Kazimiera Błażewicz-Izdebska.
– Imponował mi jednym. Był strasznym bałaganiarzem, miał stosy bezładnie złożonych taśm i wiedział, co ma na nich nagrane. Dla mnie i wszystkich kolegów to była rzecz niewyobrażalna, że bezbłędnie znajdował się w tym wielkim bałaganie taśmowym. Poza tym był przez te wszystkie lata jedynym moim kolegą, który nie używał „polskiej łaciny”. Nie słyszałam, żeby kiedykolwiek zaśmiecił polski język – dodaje redaktor Błażewicz-Izdebska.
Od 15 kwietnia 1949 roku redaktor Tomanek był nieprzerwanie związany z lubelską rozgłośnią Polskiego Radia. Był spikerem, lektorem, sprawozdawcą, latającym reporterem. Mówiło się, że jego mikrofon jest wszędobylski. Jego powitanie: „Halo, tu Polskie Radio Lublin” znali wszyscy mieszkańcy regionu. Przez 39 lat prowadził Redakcję Sportową, był też kierownikiem Redakcji Informacji, realizował mini reportaże. Współpracował również z telewizją.
W 1975 roku otrzymał najwyższą polską nagrodę radiową – Złoty Mikrofon. W 2000 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
W roku 1992 przeszedł na emeryturę, ale nie zerwał swoich związków z radiem – nadal przygotowywał audycje i materiały dźwiękowe, bo jak powtarzał „jego życie to radio”.
Adam Tomanek zmarł w piątek 7 kwietnia o godzinie 17.00 po długiej chorobie.
KF / ZAlew
Fot. archiwum