„Pomoc” wpędza rodzinę w długi

pcpr

Wioletta Bereza opiekuje się dzieckiem swojego niepełnosprawnego syna i niepełnosprawnej synowej. Z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Świdniku – jako zastępcza rodzina spokrewniona – otrzymuje na dziecko 660 zł miesięcznie. Zaś PCPR żąda zwrotu tych pieniędzy od niewidomych rodziców.

Pani Wioletta, 3-letni Szymon oraz jego niepełnosprawni rodzice mieszkają pod jednym dachem. Tworzą normalną rodzinę, której „głową” jest babcia. Pieniądze otrzymywane z PCPR, zamiast im pomóc, stają się jednak kłopotem, ciążącym na domowym budżecie.

– To jakaś absurdalna sytuacja, bo za chwilę dług wobec PCPR sięgnie 9 tys. zł i synowi rentę zabierze komornik – mówi pani Wioletta.

– Ten dług nie jest dla nas do spłacenia – stwierdza jej synowa. – Jesteśmy w dramatycznej sytuacji finansowej, bo renty mamy 770 zł.

– Jak oddamy te pieniądze, z rent nam nic nie zostanie. A muszę kupować leki. Dla mnie jest to straszne – dodaje syn pani Wioletty. – Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie daje pieniądze mamie, a my dajemy PCPR-owi. I to jest takie zamknięte kółko, dla mnie bezsensowne.

– Mieszkamy razem i dzieci w miarę możliwości opiekują się małym Szymonkiem. Nawet wychodzą z nim na spacer. Jestem rodziną zastępczą tylko dla tego, że oni jako osoby niewidome nie są w stanie zapewnić mu całodobowej opieki – mówi pani Wioletta.

Urzędnicy nie chcą rozmawiać o konkretnym przypadku tej rodziny. – Przepisy regulują kwestię odpłatności za pieczę zastępczą – mówi dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Świdniku, Iwona Maluga. – Za pobyt dziecka w pieczy zastępczej rodzice ponoszą solidarnie miesięczną opłatę w wysokości świadczeń przyznanych dla rodziny zastępczej.

– Wszelkie świadczenia związane z pomocą społeczną są to środki publiczne. Poza tym, że podstawą naszego działania jest niesienie pomocy, musimy też baczyć na prawidłowość wydatkowania tych środków. Stąd na styku tych zadań zdarzają się czasami jakieś konflikty i nieporozumienia. Ale wydaje mi się, iż każdą sprawę, przy odrobinie dobrej woli i zrozumienia, uda się załatwić tak, że wszystkie strony będą usatysfakcjonowane – deklaruje Leszek Czechowski, członek zarządu powiatu świdnickiego.

– Najbardziej zależałoby nam na tym, żeby ten dług został umorzony, aby nie ciążył. By wzięto pod uwagę prawnie zapisane przesłanki, jak niepełnosprawność i trwała choroba – stwierdza pani Wioletta. – Ten dług uderzy też we mnie i w dziecko.

Interwencję w tej sprawie podjął poseł Artur Soboń.

PaSe / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version