Prof. Żyżyński: Rząd koryguje wady dystrybucji rynkowej

zyzynski

W Lublinie odbywa się konferencja poświęcona pamięci, zmarłej rok temu, profesor Zyty Gilowskiej. Jednym z uczestników konferencji jest profesor Jerzy Żyżyński (na zdj.), członek Rady Polityki Pieniężnej, z którym na antenie Radia Lublin rozmawiał Stefan Sękowski.

– Mówi się, że Zyta Gilowska była liberałem. Ale pamiętajmy, że liberalizm to nie jest neoliberalizm. Otóż liberalizm społecznie ugruntowany ma na celu stworzenie dobrych warunków dla wolnej działalności człowieka, który respektuje prawa innych ludzi. Jest on jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Taki liberalizm stworzył Adam Smith, który był jednocześnie twórcą zasad etyki gospodarczej, wywodzącej się z religii chrześcijańskiej. To nie to samo co neoliberalizm, który jest doktryną, mającą na celu zawłaszczenie całego życia gospodarczego przez pewne zideologizowane poglądy. Myślę, że Zyta Gilowska zdecydowanie nie była neoliberałem. Rozumiała uwarunkowania społeczne – powiedział prof. Jerzy Żyżyński.

Jednak obecny rząd prowadzi nieco inną politykę gospodarczą, niż w czasach, gdy ministrem finansów była Zyta Gilowska.

– Pamiętajmy, że w ekonomii pewne rozwiązania są dobre tylko na pewien czas, a później trzeba je zmieniać. Gospodarka ewoluuje i stosownie do tych zmieniających się warunków trzeba dostosowywać także zasady polityki gospodarczej i nie da się zastosować czysto teoretycznych koncepcji – mówił nasz gość. – To, czego dokonuje się obecnie to redystrybucja o szczególnym charakterze, której zadaniem jest skorygowanie wad dystrybucji rynkowej. Dystrybucja to podział dochodów. Otóż w ramach rynku, który się u nas ukształtował, ten podział doprowadził do dużej nierówności. Za mało dostają pracownicy, rodziny są biedne. I tak wtóra dystrybucja, której dokonuje rząd, na przykład poprzez 500+, ma skorygować wady dystrybucji rynkowej, bo ludzie są po prostu za biedni. To jest korzystne też z punktu widzenia rynku, bo pamiętajmy, że jest on takim systemem, w którym ludzie mają zarabiać i wydawać pieniądze. Kiedy je wydają, jednocześnie zarabiają przedsiębiorcy i ich pracownicy dostają wynagrodzenia. Gospodarka się wtedy kręci – uważa prof. Żyżyński.

Jednak część programów społecznych w znacznej mierze jest finansowanych poprzez wzrost zadłużenia.

– To jest bardzo ważny problem. Ale zależy, na jaką skalę się to dzieje i za jakie pieniądze. Państwo, żeby sfinansować swój deficyt, musi zaoferować obligacje. Ale pamiętajmy, że obligacje to jest równocześnie majątek. To znaczy dług państwa jest równocześnie majątkiem jego obywateli, kupujących obligacje. Nie można więc mówić, że te wydatki dokonują się kosztem przyszłych pokoleń, bo jest jednocześnie majątek tych pokoleń. Oczywiście pod warunkiem, że państwo te obligacje w przyszłości wykupi. Nie ma naprawdę żadnego problemu, bo inne kraje mają znacznie wyższe zadłużenie i świetnie funkcjonują. Ważne, żeby napędzać wzrost gospodarczy. Jeśli ten dług się do niego przyczynia, to jest dobrze – stwierdził gość Radia Lublin.

Sęk / opr. ToMa

Fot. Weronika Pawlak

Exit mobile version