Stany Zjednoczone uderzyły na bazę w Syrii

moniaswiat 34

W nocy polskiego czasu wojska Stanów Zjednoczonych wystrzeliły 59 pocisków Tomahawk na syryjską bazę Shayrat. Właśnie z tej bazy syryjska armia miała we wtorek przeprowadzić nalot z użyciem broni chemicznej. Amerykańskie działania popierają NATO i Unia Europejska, krytykuje Rosja.

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump wezwał „wszystkie cywilizowane kraje”, by dołączyły do USA w staraniach o zakończenie rozlewu krwi w Syrii. Orędzie do narodu wygłosił po tym, jak siły amerykańskie zaatakowały bazę lotniczą koło Homs w Syrii. Zmasowanego uderzenia dokonano na polecenie prezydenta Trumpa w odwecie za atak chemiczny z użyciem sarinu na miasto w prowincji Ildib. O atak ten Zachód obwinia armię prezydenta Syrii Baszara al-Asada. .
Donald Trump mówił w orędziu, że to reżim syryjski użył zakazanej broni chemicznej podczas ataku na „bezbronnych mężczyzn, kobiety i dzieci”. – W żywotnym interesie bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych jest powstrzymanie i zapobieżenie używaniu tej śmiercionośnej broni chemicznej. Nie ma wątpliwości, że to Syria posłużyła się taką bronią chemiczną, naruszając konwencje i ignorując wezwania Rady Bezpieczeństwa ONZ – powiedział prezydent USA.  

Rosja zarzuciła Stanom Zjednoczonym atak na suwerenne państwo. W ten sposób, według kremlowskiego rzecznika Dmitrija Pieskowa, miał określić amerykańską operację prezydent Władimir Putin. Moskwa zawiesiła realizację rosyjsko-amerykańskiego memorandum, dotyczącego bezpieczeństwa lotów nad Syrią.
Sprzeczne są dane dotyczące liczby ofiar nocnego ataku sił Stanów Zjednoczonych w Syrii. Według miejscowej armii,  zginęło sześć osób. Z kolei państwowa syryjska agencja prasowa, kojarzona z rządem Damaszku, informuje o dziewięciu ofiarach śmiertelnych. Tymczasem Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że w ostrzale zginęły cztery osoby. Według syryjskiej armii w nalocie poważnie zniszczona została baza lotnicza, gdzie stacjonowały myśliwce. Rosyjska telewizja twierdzi, że pociski zniszczyły w sumie dziewięć samolotów.

O planowanym ataku zostały uprzedzone Unia Europejska i NATO. Rzeczniczka Komisji Europejska informuje, że doszło do kontaktów na różnych szczeblach między Waszyngtonem a Brukselą zarówno przed ostrzałem, jak i po nim. Wcześniej także kwatera główna NATO informowała, że również była uprzedzona o operacji.   
Poparcie dla amerykańskiego ataku wyraził prezydent Andrzej Duda i minister obrony narodowej Antonii Macierewicz.
W swoim oświadczeniu prezydent Duda zapewnia o wsparciu dla działań Stanów Zjednoczonych, które mają powstrzymać rozlew krwi w Syrii. Informuje, że Amerykanie przekazali mu szczegóły operacji. Na zlecenie polskiego prezydenta szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ma przygotować specjalny raport sytuacyjny. 
Z kolei komunikat opublikowany na stronie polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej stwierdza, że „ta szybka i skuteczna decyzja prezydenta Donalda Trumpa dała jasny sygnał wszystkim terrorystom, którzy atakują ludność cywilną z użyciem broni chemicznej, że nie ma i nie będzie na to zgody”.

Wicedyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia doktor Łukasz Adamski uważa, że, przeprowadzając atak na wspieraną przez Moskwę Syrię, Donald Trump chciał odciąć się od oskarżeń o związki z Rosją. Zdaniem eksperta, amerykański prezydent pokazał też, iż  nie brak mu zdecydowania. Według doktora Adamskiego można było przewidzieć, iż Donald Trump zdecyduje się na działania, które nie będą dobrze przyjęte przez Kreml. Ekspert wskazuje, że Rosjanie także zachowali się zgodnie z przewidywaniami, czyli potępili amerykańską akcję w Syrii:
Tymczasem syryjskie władze zapowiadają jeszcze ostrzejszą walkę z terrorem w swoim kraju. Przedstawiciele syryjskiego prezydenta w wydanym oświadczeniu określili amerykański atak jako „akt agresji”. Stwierdzili też, że Waszyngton “naiwnie dał się wciągnąć w propagandę”. Wcześniej, przedstawiciele lokalnych syryjskich władz podkreślali, że amerykański atak nie osłabi władz Syrii, a jedynie wzmocni działających w tym kraju terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego. Sympatyzująca z władzami w Damaszku libańska telewizja al-Mayadeen twierdzi, że wojsko zdołało ewakuować większość swoich samolotów przed amerykańskim uderzeniem.

We wtorkowym nalocie z użyciem prawdopodobnie sarinu na miasto Khan Shejkhun zginęło co najmniej 86 osób. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że dzisiaj miasto zostało ponownie zbombardowane przez syryjskie lotnictwo, ale z użyciem konwencjonalnej broni.

IAR / PAP / AS

Fot. RL

Exit mobile version