W poniedziałek wieczorem doszło do kolejnego zamachu terrorystycznego w Europie. Podczas koncertu w Manchesterze doszło do wybuchu bomby. W ataku zginęły 22 osoby i zamachowiec samobójca. Wiele z ofiar to dzieci. Rannych zostało 59 osób. Stan wielu z nich jest ciężki. Czy to znaczy, że brytyjskie służby zawiodły, dopuszczając do przeprowadzenia zamachu na terenie tego kraju?
– W tym przypadku akurat nie udało się podjąć działań zapobiegawczych i zneutralizować zagrożenia w fazie przygotowania. Służby brytyjskie na przestrzeni ostatnich 12 lat zrobiły bardzo dużo. Niemal każdego dnia zatrzymują osoby powiązane z organizacjami terrorystycznymi. Jednak w ogólnej liczbie udaremnionych ataków terrorystycznych zawsze pozostaje ten procent, którego służby nie zdąża wychwycić w natłoku spływających informacji. Gdzieś im to między palcami przeszło – mówił na antenie Radia Lublin ekspert od zwalczania terroryzmu, Andrzej Mroczek z Collegium Civitas.
Czy oznacza to, że brytyjskie wyspecjalizowane instytucje są zbyt słabo przygotowane do zwalczania terroryzmu?
– Służby zawsze powiedzą, że mają za mało funkcjonariuszy i środków finansowych. Jednak trzeba przede wszystkim pamiętać, że w ogromie informacji, które do nich spływają, nie są w stanie wszystkiego przetworzyć. Zostały stworzone algorytmy do wychwytywania symptomów zagrożeń, jednak końcowym elementem zawsze jest człowiek, które podejmuje ostateczną decyzję. I w natłoku spływających informacji coś może „przejść bokiem” bądź są wyciągane niewłaściwe wnioski – uważa nasz gość.
Jak dodaje, terroryście nie było trudno sporządzić śmiercionośny ładunek. – Do produktów, które zostały użyte do skonstruowania bomby, ma dostęp każdy obywatel. Można je ogólnie zdobyć i przy odrobinie wiedzy, która jest dostępna w sieci, stworzyć mieszaninę wybuchową, jaką później można już zastosować do stworzenia bomby, do której najczęściej wkładane są też metalowe przedmioty: śruby, gwoździe, tak, aby nawet przy małej ilości materiału wybuchowego spotęgować siłę rażenia.
Według Andrzeja Mroczka nie powinniśmy z obawy przed zamachem unikać zatłoczonych miejsc czy publicznych wydarzeń. Jednak nie znaczy to, iż nie powinniśmy być czujni. – Musimy pamiętać, że żyjemy we współczesnym świecie, w którym terroryzm wpisał się już na stałe w katalog zagrożeń. Nie możemy unikać zgromadzeń, zabawy, meczów piłkarskich koncertów, dlatego że w ten sposób popadniemy w paranoję. Wszędzie widzielibyśmy terrorystów, w każdym miejscu bylibyśmy pełni obaw, czy nie dojdzie do zamachu. Musimy przede wszystkim ufać służbom i również sami przygotowywać się na potencjalne zagrożenia, czyli reagować w odpowiedni sposób, rozpoznawać symptomy niebezpieczeństwa. Tak jest edukowane społeczeństwo brytyjskie i pomimo wysokiego poziomu alertu antyterrorystycznego, który utrzymuje się w Wielkiej Brytanii już od dobrych kilku miesięcy, jak widzimy nie dało rady tego typu incydentów uniknąć. Należy się spodziewać, że również w przyszłości terroryści będą z zaskoczenia uderzali w spektakularne cele i to tak, żeby miało to jak najszerszy wydźwięk, czyli w miejsca, jakie znajdą się w centrum zainteresowania środków masowego przekazu.
A czy terroryzmem obecnie zagrożona jest Polska?
– Służby nas zapewniają, że wszystko jest w porządku i nie ma żadnych informacji na temat potencjalnego zamachu, ale to, że nie ma informacji, nie znaczy wcale, że nie ma zagrożenia. Nie możemy patrzeć z perspektywy naszego podwórka. Uważać, że u nas jest bezpiecznie i tak pozostanie przez cały czas. Możemy pamiętać, że może nas to w każdej chwili dotknąć – przypomina gość Radia Lublin.
WB / opr. ToMa
Fot. archiwum