Francuzi w drugiej turze wyborów prezydenckich wybrali Emmanuela Macrona. Uzyskał 65 procent głosów. Jego rywalka, szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, Marine le Pen, zdobyła 35 procent głosów. Frekwencja wyniosła około 74 procent.
Czy zatem, zgodnie z zapowiedziami, w ciągu 3 miesięcy możemy się spodziewać sankcji wobec Polski?
– Nie przypuszczam, żeby ta deklaracja mogła być realizowana – stwierdził gość porannego programu w Radiu Lublin, były minister kultury i dziedzictwa narodowego, Kazimierz Michał Ujazdowski. – Po pierwsze, zakładam, że inna jest logika kampanii wyborczej, a inna realnego rządzenia. Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby prezydent Macron podtrzymał tą retorykę wobec Polski jako urzędujący prezydent. Władza racjonalizuje. Po drugie, same sankcje wymagają zgody wszystkich, poza oczywiście krajem zainteresowanym i nie przypuszczam, żeby mogły być wdrożone w życie przeciw Polsce. Innym zagadnieniem jest mój krytyczny pogląd na działania wewnętrzne Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby obrano inny sposób działania, nie mielibyśmy całego szeregu kłopotów, także tych na arenie międzynarodowej.
– Uznawałem za prawdziwe nieszczęście dla stosunków polsko-francuskich i dla Unii Europejskiej wybór Marine le Pen, czyli polityka, który chce rozsadzić wspólnotę i jawnie lekceważącego Europę środkowo-wschodnią – mówił Ujazdowski. – Marine le Pen chciała w miejsce normalnych dotychczasowych relacji w Unii Europejskiej stworzyć kartel najsilniejszych, tzn. franko-niemiecko-rosyjski kosztem naszych interesów. W tym sensie uznaję wybór innego polityka, konkurenta Marine le Pen, za lepsze rozwiązanie. Nie twierdzę, że zwycięstwo Macrona automatycznie otwiera perspektywę dobrych relacji polsko-francuskich.
Zapytany o to, czy Macron będzie chciał utrzymania kartelu francusko-niemieckiego, Kazimierz Michał Ujazdowski odparł, że jest to uzależnione od siły Francji:
– Francja ma ogromne kłopoty wewnętrzne, niską konkurencyjność gospodarki, potężne bezrobocie wśród ludzi młodych, ogromny dług publiczny, problem imigracyjny, więc żeby tandem francusko-niemiecki działał, to Francja musi odzyskać siły, których na razie nie ma. Gdyby ten układ francusko-niemiecki traktować jako zasadnicze, jedyne przęsło integracji europejskiej, to byłbym absolutnie krytyczny. Jestem przekonany, że jeśli Polska dokona sensownej reorientacji polityki europejskiej, będzie mogła współkształtować UE i mieć siłę, pozwalającą na kooperację z pozycji podmiotowej z Niemcami i Francją. Nie jesteśmy skazani na to, by przystawać na partykularne, egoistyczne rozwiązania w UE, pod warunkiem, że sami będziemy mieć wolę kształtowania polityki europejskiej.
– Czy prezydent Macron będzie miał lojalną większość parlamentarną? Sądzę, że nie – mówił Kazimierz Michał Ujazdowski. -Ta większość będzie spluralizowana, koalicyjna i tak naprawdę realna władza będzie znajdować się i w jego ręku i w rękach podzielonej większości parlamentarnej. To jest zresztą jedno z ograniczeń prezydentury. Problem polega na tym, że żaden z pretendentów do fotela prezydenta Francji nie dawał perspektyw na dobrą, bezproblemową współpracę polsko-francuską. Zaletą Macrona jest to, że jest jedynym francuskim politykiem, startującym w wyborach, który chce podtrzymania sankcji wobec Rosji, czyli lojalnej i spójnej postawy Europy wobec neoimperializmu Putina. To jest na pewno punkt wspólny, na którym można budować, ale są też rzeczy rozbieżne, które będą sprawiać ogromne trudności, dlatego że jednym z podstawowych zjawisk w Europie zachodniej jest protekcjonizm kosztem wolnego rynku. On ma znacznie szerszą podstawę niż eurosceptycyzm, bo to, co mówił prezydent Macron w Amiens – to obciążanie Polaków odpowiedzialnością za niską konkurencyjność gospodarki francuskiej, to coś bardzo charakterystycznego dla Europy zachodniej. Ona reaguje zamykaniem rynków, nowymi regulacjami, które uderzają w ekspansję gospodarczą, w przedsiębiorczość krajów Europy środkowo-wschodniej.
Najprawdopodobniej w tym tygodniu w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie nowelizacji ustawy „Prawo o ustroju sądów powszechnych”, która m.in. wzmocni ministra sprawiedliwości w kwestii powoływania prezesów i wiceprezesów sądów.
– Ta ustawa musi być czytana wraz z innymi ustawami. Polskie sądownictwo wymaga reformy – to nie jest kwestia podnoszona wyłącznie w programie Prawa i Sprawiedliwości – mówił Ujazdowski. – Bardzo wiele środowisk zewnętrznych, eksperckich wskazywało na ogromny regres władzy sądowniczej w Polsce. Ale to powinno być robione zupełnie inaczej. Przy założeniu współpracy z przynajmniej częścią świata prawniczego, z troską o to, by do zawodu sędziego doszli nowi, wysoko wykwalifikowani ludzie spoza zawodu sędziowskiego. To wymaga innej orientacji – orientacji na głębokie, trwałe zmiany w poszanowaniu dla niezależności sądownictwa. Rząd obrał linię na rewolucję, która w moim przekonaniu będzie incydentem, nie zmieni sądownictwa z punktu widzenia obywatela, napsuje sporo krwi, ale po stracie władzy będzie do odwrócenia w ciągu paru tygodni. Cenię takie reformy, które przeżywają władzę i mają trwałe, dobre skutki dla obywatela. Obawiam się, że ta reforma będzie incydentem, wprowadzi tymczasowe uzależnienie KRS-u od obecnej władzy, ale będzie bardzo szybko do zakwestionowania.
SSęk (opr. DySzcz)
Fot. By P.S. – CC BY-SA 3.0 pl,