Lubelski Klub Jeździecki od około 3 lat zalega z opłatami czynszu na rzecz Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Lublinie. Do dzisiaj miał wyprowadzić się z zajmowanego terenu przy ul. Ciepłej. Ośrodek dalej działa, a MOSiR zapowiada skierowanie sprawy do sądu.
LKJ przy ul. Ciepłej funkcjonuje od 2014 roku. Dzierżawi bardzo duży teren, płacąc bardzo niski czynsz rzędu 2 tysięcy złotych miesięcznie. Z opłat wywiązywał się tylko przez kilka pierwszych miesięcy. MOSiR był zmuszony wypowiedzieć umowę dzierżawy i naliczyć dodatkowe opłaty za bezprawne wykorzystywanie terenu, który LKJ miał opuścić do 31 maja.
– Podczas marcowego spotkania przedstawiciele klubu zadeklarowali, że chcą pozostać na tym terenie i obiecali, że przedstawią wiarygodne gwarancje finansowania oraz spłaty należności, które urosły do znaczącej kwoty liczonej w dziesiątkach tysięcy złotych – mówi rzecznik prasowy lubelskiego MOSiR-u, Miłosz Bednarczyk. – Niestety od tego czasu nic się nie zmieniło. Przez te wszystkie miesiące klub milczał. Na dzisiejszym spotkaniu też nie zobaczyliśmy tych gwarancji, nie otrzymaliśmy niczego – dodaje.
– Temat spłacenia długu jest trudny i zależy od wielu czynników. Jak wyjść z długów? To zależy od tego, co uda nam się ustalić z miastem – przyznaje Monika Kozicka-Gradziuk, prezes Lubelskiego Klubu Jeździeckiego. Plan oddłużenia jest już gotowy. LKJ ma przedstawić go na poniedziałkowym spotkaniu w ratuszu.
Lubelski Klub Jeździecki rocznie odnotowuje 7 tysięcy przejazdów konno, głównie w ramach szkółek jeździeckich dla dzieci i młodzieży.
PaSe / KosI
Fot. archiwum