Przymrozki zapowiadają dzisiejszej (09.05) nocy synoptycy. Temperatura może spaść nawet do -5 stopni Celsjusza. O swoje uprawy obawiają się sadownicy z gminy Konstantynów w powiecie bialskim.
Józef Kępiński, który jest właścicielem sadu wiśniowego, narzeka, że przez przymrozki uszkodzone zostały niemal wszystkie kwiaty wiśni.
– Wszystek kwiat, który rozkwita jest czarny w środku, także nie będzie czego ratować. Jeśli chodzi o porzeczkę, to w tej chwili trudno jest oszacować starty. Za kilka dni dopiero się dowiemy, czy coś tam z tego zostało. Na razie wygląda lepiej, niż wiśnia – powiedział Radiu Lublin Kępiński. – Boimy się tego przymrozku, który może dotrzeć do nas dziś w nocy. Możliwe, że będziemy robić jakieś zadymiania czy opryskiwaczami będziemy wodę lać. Wszystko po to, by uratować trochę tego plonu. Powstająca wtedy wilgoć chroni przed niskimi temperaturami. Jeżeli nie da się uratować porzeczki, to nie będziemy mieli z czego żyć.
Urząd Gminy w Konstantynowie rozpoczął przyjmowanie wniosków i zgłoszeń rolników o ewentualnych stratach spowodowanych niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Na ich podstawie rolnicy będą mogli ubiegać się o pomoc.
– Pierwsze zgłoszenia już się pojawiły. Rolnicy sami próbują wstępnie oceniać straty – zaznacza wójt gminy Konstantynów Romuald Murawski. – Myślę, że po znacznym zgromadzeniu tych wniosków komisja powołana przez wojewodę lubelskiego uda się w teren, żeby zweryfikować te szacunki, żebyśmy mogli już złożyć potwierdzone wnioski do wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka.
Na jakie wsparcie mogą liczyć rolnicy?
– Trwa szacowanie strat, więc dopiero po zakończeniu tego procesu przekażemy ministerstwu obraz wydarzeń z województwa – mówi rzecznik prasowy wojewody lubelskiego, Radosław Brzóska. – Poza dopłatami do kwoty ubezpieczenia ido kredytów preferencyjnych na odtworzenia upraw, to o dodatkowych środkach będzie decydowało ministerstwo. Wówczas są one dostępne dla tych rolników, których straty przekroczyły 70% całej uprawy.
Marian Chwedoruk z miejscowości Zakalinki liczy, że uda mu się uratować uprawę jabłoni.
– Jak otwieraliśmy kwiatki, to jest nieźle. Nie wiadomo jednak co będzie po dzisiejszej nocy. W tej chwili rozwijamy siatki gradowe. W Internecie wyczytałem, że takie rzeczy pomagają. Byliśmy w Warszawie po specjalne zraszacze, które zamontujemy do nawadniania. One będą pracowały po zmroku – mówi Chwedoruk. – Na dzień dzisiejszy nasza sytuacja finansowa… Z tamtego roku mamy zasoby. Przeżyjemy może ten rok, ale w następnym, to nie wiemy czy będziemy mieli co zainwestować. Mamy umowy z niektórymi firmami. Bierzemy u nich rzeczy „na krechę”. Czym to spłacimy? Nie wiadomo. Zawsze po zbiorach wiśni starczało, żeby to opłacić. Jak ja pamiętam, to takiej wiosny jeszcze nie było.
Wnioski z oszacowanymi stratami, na podstawie których rolnicy będą mogli ubiegać się o wsparcie można składać do urzędu w Konstantynowie do końca maja.
MaT
Fot. Małgorzata Tymicka