Miał błysk, energię i perspektywę. Patrzył na wszystkich z góry i wiedział wszystko. Był nowoczesny do szpiku kości, których nie miał, bo był dronem.
– Mamo, patrz, wróbelek Elemelek – zawołała dziewczynka. Ale mama miała ważniejsze sprawy na głowie.
Dron spojrzał w ich stronę.
– A dlaczego ten wróbelek ma takie duże oko? – zdziwiła się dziewczynka.
– Żeby cię lepiej widzieć – odpowiedział dron.
– A dlaczego ma takie wielkie ręce? – pytała dalej.
– Żeby cię schwycić i zjeść – prychnął dron. Ale nie zjadł, bo jak otworzył paszczę, to zakrztusił się wiatrem i spadł. Rozbił się na milion małych kawałeczków, więc teraz czekał, żeby wpaść komuś w oko. Trafił tymczasem do śmietnika. Morał z tego taki, że w życiu nie będzie tak, jak w bajkach, jeśli się je czyta nieuważnie.
Grażyna Lutosławska
Fot. Bolesław Lutosławski