Prof. Gil: Polska będzie się układać z każdym, kto zostanie prezydentem Francji

gil 17

W niedzielę obędzie się II tura wyborów na prezydenta Francji, w której wystartują Emmanuel Macron i Marine Le Pen. Obie kandydatury wydają się niekorzystne dla naszego kraju. Macron zapowiada zastosowanie wobec Polski sankcji, zaś Le Pen optuje za zdecydowanym zbliżeniem z Rosją i mówi o możliwości opuszczenia przez Francję Unii Europejskiej.

Jednak zdaniem profesora Andrzej Gil (na zdj.) z Instytutu Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – wybór żadnej z tych osób nie stanowi większego zagrożenia dla naszego kraju. – Kto nie zostanie prezydentem, przyjmiemy to z pokorą i będziemy się układać i paktować – stwierdził na antenie Radia Lublin.

Jego zdaniem, ostatnie wypowiedzi kandydatów to tylko retoryka przedwyborcza. –  Myślę, że ani Macron nie będzie nakładał sankcji na Polskę, ani Marine Le Pen nie będzie chciała włączyć Francji jako kolejnej autonomicznej republiki do Rosji, tylko będzie prowadziła rozsądną politykę. A wyłączenie Francji z Unii Europejskiej nie jest takie proste. I nie sądzę, żeby Le Pen naprawdę chciała Frexitu. To jest czysta retoryka na użytek kampanii prezydenckiej. Na pewno i jeden, i drugi kandydat będzie prowadził rozsądniejszą politykę zagraniczną. Ani Marine Le Pen nie jest taka antyglobalistyczna, jak jej się przypisuje, ani Macron nie zapomni, że jest przede wszystkim prezydentem Francji.

– Francja nie jest na księżycu czy na dnie oceanu, tylko w zachodniej części Europy. Jest państwem starej Unii i nie da się odizolować od procesów, cechujących dzisiaj rozwinięte państwa europejskie. Sądzę, że Marine Le Pen ma tego świadomość. Może się odwoływać do „wydziedziczonych”, których we Francji są miliony – mam tu na myśli tych, którzy mieszkają na prowincji – o których francuskie elity zapomniały, ale też ma świadomość, czym jest Francja, jaką rolę pełni, jakie ma ambicje, jak formułuje swoją politykę wewnętrzną i zewnętrzną. Każdy prezydent Francji w jakimś momencie przejmuje pewną retorykę i w niej trwa. Każdy, kto obejmie ten urząd, będzie musiał się zmierzyć z francuskimi problemami i zarówno ostrze antyglobalistyczne Le Pen, jak i ostrze antylokalistyczne Macrona się stępią. Jestem święcie przekonany, że jak przyjdzie co do czego, to Macron spotka się i z panią premier Szydło, i panem prezydentem Dudą, i z Jarosławem Kaczyńskim. I będzie to z pewnością spotkanie miłe i przyjemne – uważa nasz gość.  

Polska stała się w tej kampanii w znacznej mierze straszakiem. Istotnym elementem działań przedwyborczych stała się sprawa przenosin jednej z francuskich fabryk do naszego kraju, na co Macron zareagował zapowiedzią sankcji wobec krajów unijnych, które przyciągają do siebie przedsiębiorstwa „niższymi kosztami społecznymi”.

– To paradoksalnie bardzo dobrze. Znaczy to, że prowadzimy rozsądną politykę ściągania obcego kapitału. Bo jeżeli ktoś decyduje się na wyprowadzenie jakiejkolwiek fabryki z Francji do Polski, należy temu tylko przyklasnąć. Jeżeli Emmanuel Macron odwołuje się do takich argumentów, to znaczy, że polityka naszego rządu jest świetna.

Sęk / opr. ToMa

Fot. ToMa

Exit mobile version