Słoń

blog28.05

Czerwony słoń szedł po ulicy i uśmiechał się od ucha do ucha.

– Co za bezczelność – syknęła kobieta w niebieskim kapeluszu.

– Do czego to doszło – pokiwał głową mężczyzna w marynarce w granatową kratkę.

– Śmieje się z nas, śmieje! – spódnica w kolorze morskiego błękitu falowała z oburzenia.

A słoń nic, bo skąd miał wiedzieć, że w tym sezonie nosi się chłodne kolory.

– Za nic ma nas, za nic – wołali wszyscy i wymachiwali rękami.

Słoń pomachał im trąbą i stanął w kolejce po lody.

– O, słoń – zdziwiła się dziewczynka i zaprowadziła go tam, skąd przyszedł. Mama mówiła, żeby nie chodzić po ulicy samemu, bo to niebezpieczne.

                                                                                                                     Grażyna Lutosławska

Fot. Bolesław Lutosławski

Exit mobile version