Na targach pojawiły się już truskawki. Jednak obecna ich cena z pewnością nie jest na każdą kieszeń. – W tym roku truskawki pojawiły się później niż zwykle. Ta truskawka, którą teraz kupuje konsument, to owoce spod osłon. Koszt ich produkcji jest więc zdecydowanie większy. Jeżeli więc uwzględnilibyśmy późniejszy początek sezonu w tym roku, to śmiem twierdzić, że różnica w cenie pierwszej truskawki między tym a poprzednim rokiem jest niewielka – stwierdził na antenie Radia Lublin wiceprezes Związku Sadowników RP, Tomasz Solis (na zdj.). – Poczekajmy jeszcze trochę. Sezon się przesunął. Nie ma jeszcze truskawek gruntowych. Myślę, że rynek będzie weryfikował te ceny. Nie twierdze, że będą one niskie, ponieważ uszkodzenia mrozowe są naprawdę bardzo duże i każdy producent jakieś pieniądze będzie chciał zarobić. Natomiast być może będziemy mieli do czynienia z sytuacją, że będziemy mieli za mało truskawek na eksport i ta truskawka, która wyjeżdżała do tej pory za granicę, wyląduje na polskim rynku. I wtedy będzie jej zbyt dużo, żebyśmy ją zjedli.
Niestety obecnie cena czereśni jest jeszcze wyższa niż truskawek.
– Tutaj mamy rzeczywiście problem, bo czereśni w tym roku po prostu w Polsce nie będzie. Są one tylko w nielicznych rejonach i na pojedynczych drzewach. Tych owoców jest naprawdę niewiele. Sam mam sad czereśniowy i w tym roku, jeżeli będę chciał zjeść trochę tych owoców, będę musiał kupić importowane. Cenę czereśni na rynku obecnie kształtują owoce przywożone zza granicy, na razie głównie hiszpańskie i włoskie. Za moment będzie czereśnia z Turcji, o ile już jej nie ma rynku. Wiadomo, że jest to owoc bardzo wrażliwy na transport i generalnie drogi, bo nawet jeśli mieliśmy rok urodzaju, czereśnia deserowa, wysokiej jakości kosztowała w granicach 7 zł za kilogram – mówił Tomasz Solis.
A co z innymi owocami?
– Z sezonem malinowym będzie podobnie jak z truskawkowym. Na pewno będzie opóźniony. Rośliny zostały uszkodzone przez mrozy i na pewno nie będzie to rok urodzaju. Zresztą w żadnym gatunku ogrodniczym, takiego roku nie będzie. Ale z oceną, jak udały się śliwki, jabłka i gruszki, poczekajmy od połowy czerwca. A poza tym mamy rok anomalii pogodowych. Już jesteśmy po pierwszych opadach gradu. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało dalej. Bo jeśli takie anomalie będą występować dalej, to przed nami różne inne klęski żywiołowe – powiedział nasz gość.
Straty sadowników są już bardzo duże. – Jeżeli uda im się pokryć koszty produkcji, nie będziemy na ten rok narzekali. Może to brzmi dramatycznie, ale autentycznie tak wygląda sytuacja. Zresztą nie jesteśmy tu wyjątkiem; cała Europa ma podobnie – zauważył Tomasz Solis.
Jednak nie jest pewne, że, pomimo nieurodzaju, w dalszej części sezonu ceny owoców będą wysokie. – Owoców będzie mało, ale nie jest pewne, czy będą drogie. Mieliśmy już taką sytuację z czereśnią, że roku 2007, który też dotknął sadowników przymrozkami, w niektórych regionach jednak uchowało się jej trochę. Było jej za mało na eksport, a za dużo na kraj. I ceny hurtowe krajowej czereśni wcale nie były bardzo wysokie.
ToNie / opr. ToMa
Fot. archiwum