„W 2018 roku naród powinien się wypowiedzieć co do przyszłości ustrojowej państwa” – powiedział prezydent Andrzej Duda 226 lat po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja. Co oznacza ta deklaracja po 20 latach obowiązywania obecnej ustawy zasadniczej i co z tego wyniknie? O tym w Debacie Radia Lublin Tomasz Nieśpiał rozmawiał z Wojciechem Wilkiem z Platformy Obywatelskiej oraz Adamem Abramowiczem z Prawa i Sprawiedliwości.
– Już życie zweryfikowało, że ta konstytucja, która była przyjęta 20 lat temu, zawiera dużo nieścisłości, nie określa dokładnie kompetencji władz w Polsce – mówił Adam Abramowicz. – Dodatkowo została uchwalona w dużej części głosami starego systemu. Nie uwzględniono wtedy postulatów konstytucji Solidarności. Konstytucja 3 Maja, której święto obchodziliśmy, mówiła też, że konstytucje wypadałoby weryfikować co 20 lat. Teraz mija te 20 lat i jest to dobry czas, żeby podyskutować ze społeczeństwem na temat tego jak widzą konstytucję.
– Przypomnę, że konstytucja, która aktualnie obowiązuje, została przyjęta w referendum. Głosowali obywatele, naród, suweren – mówił Wojciech Wilk. – Myślę, że propozycja pana prezydenta jest trochę nierealna, zarówno ze względów politycznych, jak i prawnych. Po pierwsze, jest to propozycja o bardzo dużym stopniu ogólności. Myślę, że gdyby pan prezydent chciał przedstawić realną, rzeczową propozycję, zastosowałby rozdział 12 aktualnie obowiązującej konstytucji, artykuł 235, który daje panu prezydentowi inicjatywę w tej sprawie. Dopiero konkretne propozycje – wcześniej ustalone przez Sejm kwalifikowaną większością głosów w obecności przynajmniej połowy posłów, i Senat bezwzględną większością głosów, przy obecności połowy izby – mogą być poddane pod referendum. Wtedy mamy do czynienia z referendum konstytucyjnym. Zrozumiałem, że teraz pan prezydent chciałby zapytać czy konstytucja, która aktualnie obowiązuje, się sprawdza. Myślę, że jest to pytanie na zbyt wysokim stopniu ogólności. Rozmawiać o konstytucji można zawsze, ale aby zacząć rozmawiać należy rozpocząć od przestrzegania tej konstytucji, która obowiązuje.
Poseł Wojciech Wilk zwrócił również uwagę na fakt, że nierealnym jest termin ewentualnego referendum konstytucyjnego.
– To olbrzymia praca i jest tu potrzebny zdecydowanie dłuższy czas, niż rok.
Kluczowe pytania powinny dotyczyć roli prezydenta, Sejmu, Senatu, zwierzchnika sił zbrojnych. Prezydent mówi też o tym jakie prawa obywatelskie powinny być akcentowane…
– Pytań jest bardzo dużo. Przypominam o konstytucji Solidarności, która powstała, była wypracowana w pełnej dyskusji i istnieje – mówił poseł Adam Abramowicz. – Istnieją też inne projekty, które w poprzedniej wersji nie zostały wzięte pod uwagę. Poza tym mamy już doświadczenia jako naród. Dziwię się Platformie, że odrzuca chęć dyskusji na temat najważniejszych problemów Polaków, bo to, jak funkcjonuje państwo, przenosi się później na życie każdego obywatela. Pan poseł Wilk mówi, że tamta konstytucja została przyjęta przez referendum – to właśnie jest paradoks, bo konstytucja z 1997 roku została przyjęta przy frekwencji 42,86%, a jednocześnie wprowadzała zapis, że wszystkie inne referenda będą ważne, jeśli będzie frekwencja powyżej 50%. To pokazuje, że wcale nie miała poparcia społecznego, a ponadto wprowadzała zapisy, które sama negowała poprzez to, że nie było frekwencji 50%. Dzisiaj IBRiS opublikował badania, zlecone nie przez PiS, a przez Fakt i Radio Zet – a zdaje się, że nie można podejrzewać tych tytułów o sprzyjanie naszej partii – i według nich, 61% Polaków jest za zmianą konstytucji, a tylko 36% – przeciw. W związku z tym uchylanie się od dyskusji przy takich wynikach sondażowych świadczy o tym, że PO oderwało się od rzeczywistości.
– Żeby cokolwiek zmieniać, trzeba się poruszać na gruncie obowiązującego prawa – mówił Wojciech Wilk. – Artykuł 235 mówi, że projekt ustawy o zmianie konstytucji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub prezydent RP. Oczekiwałbym, że jeżeli rozpoczynamy jakąkolwiek dyskusję i przedstawiamy coś społeczeństwu, to żeby były przedstawione założenia co chcemy zmienić i jak ta przyszła konstytucja ma ewentualnie wyglądać. Nie możemy oczekiwać od społeczeństwa, że samo będzie przedstawiać propozycje. Być może PiS ma na myśli swój projekt, który jest w Internecie, być może chodzi o to, by prezydent mógł rządzić dekretami, być może o to, by mógł zawieszać konstytucję – przytaczam tu zapisy tamtego projektu. Jeżeli miałyby być zmiany w tym kierunku, to jest to kompletnie nie do przyjęcia, bo nie dość, że łamana jest obecnie obowiązująca konstytucja, to jeszcze stwarzane są podwaliny pod państwo autorytarne.
– Dlaczego nie przedyskutować także i tego projektu? – zaznaczył Adam Abramowicz. – W przypadku konstytucji z 1997 roku też nie było tak, że ktoś przedstawił konkretny projekt, tylko najpierw różne instytucje, partie, grupy obywateli, zgłaszały swoje projekty po to, by powstał z nich jeden. Wystarczyło uzyskać podpis 50 posłów pod takim projektem i on już podlegał dyskusji. Konsultacje społeczne dopiero rozpoczniemy. 61% ludzi opowiadających się za zmianą upoważnia polityków do tego, żeby taką dyskusją podjąć. Obecna konstytucja działa źle. Wielokrotnie doprowadzała do różnych kryzysów. Jest zbyt ogólna. Pozwalała na przykład Trybunałowi Konstytucyjnemu na orzekanie w zupełnie absurdalny sposób – że na przykład jakaś ustawa jest co prawda sprzeczna z konstytucją, ale może dalej obowiązywać, bo powoływano się na drugi artykuł konstytucji mówiący, że RP jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym cele sprawiedliwości społecznej. Jedno jest z drugim sprzeczne. Przy takich zapisach Trybunał Konstytucyjny, w zależności od tego jakie było zamówienie, czy też jakie były naciski lub oczekiwania władzy, tak reagował.
Zapytany o to, czy PO włączy się w debatę, poseł Wojciech Wilk odpowiedział:
– Zobaczymy na ile są to realne propozycje. Jeżeli to będzie uściślone i zobaczymy, że faktycznie ma na celu poprawę funkcjonowania naszego państwa, nie wykluczam takiej sytuacji.
ToNie (opr. DySzcz)
Fot. archiwum / Adrian Grycuk / wikipedia.org