Mieszkańcy gminy Chełm sprzeciwiają się budowie ogromnych masztów linii energetycznej najwyższego napięcia w pobliżu ich domów. Planowana od kilkunastu lat inwestycja Polskich Sieci Elektroenergetycznych miała przebiegać korytarzem, na którym w ostatnim czasie powstało nowe osiedle domów jednorodzinnych. Mieszkańcy są rozgoryczeni tym, że nikt nie poinformował ich o przeznaczeniu działek, które kupili i zabudowali. Teraz gmina musi wprowadzić poprawki w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Na burzliwych spotkaniach z mieszkańcami i inwestorem urzędnicy próbują wypracować alternatywne rozwiązania.
Linia będzie łączyła stację w Lublinie i Chełmie – To ważny element krajowego systemu elektroenergetycznego, którego celem jest zapewnienie stabilności dostaw energii dla całego regionu. W korytarzu technologicznym zostały już wybudowane budynki – mówi rzecznik prasowy inwestora Krzysztof Szymański.
Mieszkańcy skarżą się, że nie zostali poinformowani o inwestycji. – Kupiliśmy tę działkę w 2011 roku. W 2013 rozpoczęliśmy roboty ziemne – skarży się jeden z właścicieli. – Na ostatnim zebraniu dowiedzieliśmy się, że już od 2004 roku mieli tę linię w planach. Dlaczego więc wydawali pozwolenia na budowę w tym miejscu? W elektrowni też nic o tym nie wiedzieli – dodaje. – Byłem zafascynowany tą miejscowością. Sprawdzałem miejscowy plan zagospodarowania terenu i nie było wzmianki o tej linii. Możemy czuć się oszukani – stwierdza inny mieszkaniec.
– Informacje od wojewody lubelskiego o przebiegu inwestycji otrzymaliśmy w październiku 2012 roku – mówi zastępca wójta gminy Chełm, Lucjan Piotrowski. – Nasze studium uchwalaliśmy dopiero w grudniu. W 2004 roku uchwalany był co prawda plan zagospodarowania przestrzennego, ale nie widnieje na nim ta linia. My dowiedzieliśmy się o niej dopiero w październiku 2012. Nie mieliśmy zapytań od mieszkańców w tej sprawie – dodaje.
Właściciele działek stanowczo twierdzą, że nie zostali poinformowani o tych ustaleniach. – Podobno były organizowane zebrania, miały być też informacje w skrzynkach. Nic takiego nie otrzymaliśmy – skarżą się. – Kiedy zaczęliśmy protestować, usłyszeliśmy, że zostaniemy przesiedleni, jeżeli będziemy się odzywać. Liczymy, że uda nam się przesunąć przebieg tej inwestycji. – stwierdzają.
Minimalna odległość sieci od zabudowania powinna wynosić 35 metrów. Choć inwestor na planie odsunął słupy o 100 metrów, nie wszyscy mieszkańcy są zadowoleni. Odrębną kwestią jest luka w prawie, która doprowadziła do tego, że w miejscu wyznaczonym pod korytarz technologiczny powstały domy mieszkalne. Rodzi się też pytanie, dlaczego gmina tak późno dostała informację o planowanej budowie linii najwyższego napięcia.
DoG / opr. ToNa
Fot. pixabay.com