Szpital w Janowie Lubelskim sprawdza, czy pacjenci, którzy leczyli się tu w grudniu, mogą być nosicielami wirusowego zapalenia wątroby typu „C”. Sprawą zajął się też lubelski sanepid, który wszczął dochodzenie epidemiologiczne
– Dostaliśmy informację z Kliniki Chorób Zakaźnych w Lublinie o pacjencie, który tam trafił z Janowa Lubelskiego. Potem okazało się, że wystąpiło kilka podobnych przypadków. Na razie nie znamy źródła zakażenia – mówi zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, Anna Strzyż.
Okazało się, że wszyscy zarażeni byli wcześniej pacjentami szpitala w Janowie Lubelskim. – Dlatego placówka zdecydowała o zbadaniu większej grupy pacjentów – dodaje kierownik Oddziału Epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, Beata Nadolska. – Wytypowano około 300 osób. W tej chwili szpital wykonuje drugie badanie.
Wyniki pierwszego badania były jednak ujemne, a więc liczba zakażonych prawdopodobnie nie wzrośnie. Dyrekcja szpitala nie chciała dziś komentować tej sprawy.
Sanepid zastrzega, że wirusowym zapaleniem wątroby typu C można zarazić się nie tylko podczas pobytu w szpitalu, ale także u fryzjera czy kosmetyczki.
Wiele osób może nie wiedzieć, że jest zarażonych. – Po zakażeniu wirusem HCV, wywołującym wirusowe zapalenie wątroby typu C, nie ma typowych objawów chorobowych. Przebieg choroby trwa wiele lat, zanim chory zorientuje się, że jest zarażony. Tylko u 20% chorych występują typowe objawy ostrego wirusowego zapalenia wątroby. Natomiast wiele zarażonych osób dotykają takie objawy jak: długotrwałe zmęczenie, senność, apatia, stany depresyjne, bóle mięśni i stawów. Choroba ciągnie się przez kilkadziesiąt lat i chory o tym nie wie. Dowiaduje się o tym dopiero po podstawowych badaniach krwi. Wirus niszczy wątrobę, prowadzi do jej marskości, może też wywoływać raka wątrobowokomórkowego – informuje Anna Strzyż.
TSpi
Fot. SzyMon