Alkohol na stadionie, brak izolacji kibiców obydwu drużyn i chaos organizacyjny – na złe zabezpieczenie wczorajszego meczu I ligi piłkarskiej pomiędzy Wisłą Puławy a Górnikiem Zabrze zwracają uwagę puławscy kibice.
– Nie tak powinna wyglądać organizacja meczu piłkarskiego – mówi jeden z puławskich kibiców. – Ten mecz w ogóle nie powinien się odbyć. I tak dobrze, że kibice z Zabrza zachowywali w miarę spokojnie, dzięki czemu nic się nie stało, ale na trybunach był alkohol i była palona trawa. Nie wiem jak udało im się to wnieść. Być może nikt ich nie przeszukiwał. U siebie na stadionie siedzieliśmy jak za karę. Kiedy wcześniej dzwoniłem do klubu, pani zapewniła mnie, że będą mógł usiąść na swoim miejscu. Mój sektor oczywiście był zajęty, więc przenieśliśmy się z chłopakami na inny, ale po jakimś czasie i tak siedzieliśmy już między kibicami z Zabrza.
– Przede wszystkim już w sobotę, kiedy kupowałem bilet na mecz, w kasie biletowej uzyskałem informację, że na same trybuny ok. 600 biletów zostało sprzedanych kibicom z Zabrza. To wzbudziło moje obawy, że będziemy siedzieć na meczu pomiędzy kibicami Zabrza – dodaje kolejny z sympatyków Wisły.
Władze puławskiego klubu nie chcą komentować tej sprawy. Dyrektor obiektu Antoni Rękas przyznaje, że niektóre elementy można było bardziej dopracować, ale sytuacja nie była aż tak poważna jak mówią kibice – świadczą o tym minimalne zniszczenia na stadionie: – Ja odpowiadam wyłącznie za obiekt, za sprzedaż biletów, natomiast co do tych rzeczy, które się tu działy, nie ma specjalnie żadnych uszkodzeń. Jedynie elektrozawór puścił przy bramie. Dwa uszkodzenia jakie były to zerwany grzejnik i pęknięta deska klozetowa, ale – co mówię z przykrością – w części, z której korzystali kibice Wisły Puławy.
– Gdybym był sam, to może by mi to nie przeszkadzało, ale byłem z 8-letnim synem. Od jakiegoś czasu chodzimy na mecze i jest z tego bardzo zadowolony. Teraz już przed bramą był przestraszony. Kibice robili praktycznie co chcieli. Na szczęście nic się nie stało, ale mogło dość do tragedii – mówi kibic z Puław. – Znam kilka osób, które nie poszły na stadion, bo się bały – dodaje inny.
– Jeśli chodzi o zabezpieczenie ze strony policji, to zabezpieczamy teren do stadionu oraz teren miasta, przyjazdu i odjazdu kibiców – mówi młodszy aspirant Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Puławach. – Za bezpieczeństwo na terenie obiektu odpowiada kierownictwo ochrony oraz organizator.
– Nie będziemy komentować całej sytuacji – mówi Grzegorz Nowosadzki z klubu sportowego Wisła Puławy. – Cieszymy się, że skończyło się bez żadnych kłopotów. Mecz odbył się w sportowej atmosferze i przy tym pozostańmy.
– Zabezpieczenie ze strony policji zostało zorganizowane w sposób bardzo dokładny. Nie doszło do żadnych zakłóceń porządku publicznego ani na mieście ani poza miastem – mówi Ewa Rejn-Kozak.
– Z tego co widziałem, było bardzo spokojnie – mówi trener Wisły Puławy Adam Buczek. – Był doping, piłkarskie święto. Nie było żadnych ekscesów, które spowodowałyby zatrzymanie meczu.
– Prowadzimy czynności zmierzające do wyjaśnienia czy nie zostały złamane przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych w kwestii właściwego zabezpieczenia obiektu oraz bezpieczeństwa osób przebywających podczas tego meczu na terenie obiektu – mówi Ewa Rejn-Kozak. – Prowadzimy również czynności związane z wtargnięciem kibiców na murawę oraz odpaleniem przez nich kilku rac.
Z firmą ochroniarską zabezpieczającą mecz nie udało nam się skontaktować. Z kolei w Polskim Związku Piłki Nożnej usłyszeliśmy, że opinia delegata obecnego na meczu jest tylko do użytku wewnętrznego i nie można się z nią zapoznać.
Dodajmy, że mecz zakończył się zwycięstwem gości, czyli Górnika Zabrze 1:0. Zabrzanie po rocznej przerwie wracają do LOTTO Ekstraklasy.
ŁuG
Wisła Puławy – Górnik Zabrze, Puławy, 04.06.2017, fot. Piotr Michalski