Za nami jedenasta Noc Kultury w Lublinie. To była prawdziwa manifestacja artystycznych sił miasta. Ulice miasta wypełniły się plenerowymi koncertami, spektaklami i happeningami.
Można było m.in. posłuchać płyt na stuletnich gramofonach i XIX wiecznym polifonie – opowiadał Marcin Mikuła z Degramofono.pl.
Podczas tej szczególnej nocy do krajobrazu lubelskiego Śródmieścia powróciła wieża ciśnień na placu Wolności. – Pomysł instalacji ukazującej zniszczoną pod koniec wojny budowlę spodobał się lublinianom
Wykonana z metalowych stelaży konstrukcja była nie tylko przypomnieniem XIX-wiecznej neogotyckiej wieży, ale zawierała dodatkowe przesłanie. Zauważali je obserwatorzy. – Mamy tu informacje, że przy takim zużyciu wody i wzroście liczby ludności w 2030 roku połowa z nas będzie żyć na terenach poważnie zagrożonych niedoborem wody.
Plenerowe, jednonocne instalacje pojawiły się także w innych częściach Lublina. Nad ulicą Grodzką działał „Łapacz Snów”, a ulicę Furmańską wypełniły wielkie lampiony z wikliny i papieru przedstawiające ryby i ptaki.
Swoje oblicze zmieniła także Brama Rybna, której ściany i sklepienie pokryły kwiaty. – Wszystko wydaje się tak jakby odwrócone do góry nogami, inne niż zazwyczaj, bo kwiaty wiszą tak jakby z nieba – mówiła jedna z uczestniczek wydarzenia.
Tegoroczna Noc Kultury pozostawiła w przestrzeni miasta także trwałe ślady w postaci murali na bocznych ścianach kamienic przy ulicy Cyruliczej.
MaK
Fot. Piotr Michalski / Mirosław Trembecki
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Ostatnie przygotowania przed magiczną Nocą Kultury