– Słowa premier Beaty Szydło, że „Auschwitz to lekcja tego, że należy uczynić wszystko, aby uchronić swoich obywateli” dotknęły mnie swoją mądrością i słusznością. Zrozumiałem, że pani premier odnosi się do tego, iż rząd II Rzeczpospolitej, mimo swoich wysiłków, nie powstrzymał niemieckiej agresji na Polskę – stwierdził na antenie Radia Lublin profesor Tomasz Panfil (na zdj.), naczelnik Oddziałowego Bura Instytutu Narodowego w Lublinie, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Ówczesne władze nie były w stanie zbudować ani silnej armii, ani zawrzeć odpowiednio mocnych i realnych sojuszy. W efekcie doszło do przegranej kampanii wrześniowej. Efektem tego, a także najazdu sowieckiego, był zarówno obóz w Auschwitz, jak i obozy w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku. Można powiedzieć, że rząd II RP w pewien sposób zawiódł swoich obywateli, nie obronił ich. I pani premier miała absolutną rację, mówiąc, że obozy koncentracyjne są lekcją dla nas, a przede wszystkim dla rządzących. Bowiem ich podstawowym obowiązkiem jest dbanie o bezpieczeństwo swoich mieszkańców. I kiedy stoi się w obozie w Auschwitz, Majdanku czy nad dołami śmierci w Katyniu to jedną z myśli jest to, że w pewien sposób jest to wina rządzących. Oczywiście doskonale wiemy, iż zawiniła tu obca przemoc, obca zmowa, niemniej powinniśmy pamiętać, nie tylko o tym, kto zabijał Polaków, ale także, że naszym obowiązkiem jest nie dopuścić, aby się taka sytuacja powtórzyła.
Nasz gość odniósł się do artykułu w niemieckiej gazecie „Frankfurter Rundschau”, według której wypowiedź Beaty Szydło oznacza zrzucanie winy za Holokaust na Niemców. – Gdy widzimy, co czasem piszą niemieckie media, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy żyją one w jakiejś innej rzeczywistości historycznej. Wydawać by się mogło, że co do niektórych faktów zgoda zapadła bardzo dawno. Dotyczy to tego, iż odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej ponoszą pospołu: hitlerowskie Niemcy i Związek Sowiecki. Bowiem otwarciem wojny był pakt Ribbentrop-Mołotow. Nie ma też żadnej wątpliwości, kto zakładał obozy koncentracyjne w całej Europie.
Prof. Panfil zdecydowanie skrytykował wypowiedź Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara, który na antenie TVP Info stwierdził: „ musimy pamiętać, że wiele narodów współuczestniczyło w realizowaniu Holocaustu” Według słów rzecznika dotyczyć to miało również narodu polskiego. – Należy tylko ubolewać nad pewnego rodzaju ignorancją historyczną, którą pan rzecznik wykazał. Odpowiedzialnością za współpracę przy Holokauście można raczej obarczać rządy niektórych państw, a nie narody. Trudno mówić zwłaszcza o współpracy przy Zagładzie, kiedy ma się na myśli narody, które wtedy właśnie utraciły suwerenność państwową. Powiedzenie, czegoś takiego o narodzie polskim, który był przez Niemców prześladowany najbardziej, składam na karb braków wiedzy historycznej pana Bodnara. Bowiem być może nie wie, że Polska była jedynym krajem okupowanej Europy, w której za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła kara śmierci. Nawet za podanie im kromki chleba Niemcy zabijali Polaków. Przyjmuje się, że w ukrywanie jednego obywatela polskiego pochodzenia żydowskiego zaangażowanych było co najmniej 10 Polaków. Jeżeli więc policzymy, ilu polskich Żydów przeżyło okupację i pomnożymy to przez 10, to otrzymamy naprawdę potężną liczbę. Ale będzie to dopiero fragment prawdy. Ponieważ liczą się też Żydzi, którzy też byli ukrywani, a nie przeżyli wojny. Pan Bodnar później się z tego wycofywał i mówił, że miał na myśli jednostki. Tak, takie jednostki były. Znajdowali się Polacy, którzy dostarczali Niemcom informacji o Żydach. Świadczą o tym chociażby wyroki śmierci wydawane na nich przez Armię Krajową. Ale to pokazuje kolejne zjawisko. Polska w gruncie rzeczy była jedynym państwem w Europie, w którym podziemne organa państwowe skazywały na śmierć osoby pomagające w Holokauście. To jest dokładnie coś odwrotnego, niż powiedział na początku pan Bodnar.
Mimo naszych wysiłków i sprostowań niektóre zagraniczne media wciąż piszą o „polskich obozach zagłady”. Gdzie Gdzie w polskiej polityce historycznej popełniamy błąd? – Myślę, że to jest taka polska naiwność. Jesteśmy trochę nie z tej epoki. I cały czas byliśmy. W 1939 r. myśleliśmy, że umów się dotrzymuje i jeżeli mamy gwarancje Wielkiej Brytanii oraz Francji to one nam pomogą, a jeśli posiadamy pakt o nieagresji z ZSRR to nam od wschodu nic nie grozi. I teraz też myślimy, że wystarczy mówić prawdę. I staramy się to robić. Nie zaprzeczamy, że byli szmalcownicy, którzy wydawali Żydów. A polityka historyczna w wydaniu zarówno rosyjskim, jak i niemieckim polega na czymś zupełnie odwrotnym. To znaczy oni kłamią. A my tego nie potrafimy. Nie nazwałbym tego błędem, tylko brakiem umiejętności zakłamywania rzeczywistości – uważa prof. Panfil.
ToNie / opr. ToMa