Warto walczyć o swoje. Pracownicy hipermarketu protestują

tesco

Podwyżek wynagrodzeń domagają się pracownicy Tesco. Przed lubelskim hipermarketem należącym do tej firmy związki zawodowe zorganizowały akcję protestacyjną. Na ten temat Tomasz Nieśpiał rozmawiał ze Zbigniewem Kwiatkowskim (na zdj.) z Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80” z PZL-Świdnik, który, w geście solidarności z pracownikami hipermarketu, wziął udział w proteście.

– Według nieoficjalnych informacji, pojawiają się sugestie, że na miejsce pracownika przed drzwiami czeka 10 innych osób. Jeśli pracodawca w ten sposób myśli, świadczy to o tym, że nie zna naszego rynku pracy, bo te czasy już bezpowrotnie minęły – powiedział Zbigniew Kwiatkowski. – Poza tym to nie jest tak, że pracownik przyjdzie z ulicy i będzie wykonywał tę samą pracę, którą robi osoba już zatrudniona, nawet z półrocznym stażem. Trzeba poznać pewne procedury i zasady, przejść szkolenia. A to wszystko jest czasochłonne. I to jest najczęściej to, na czym firmy ponoszą straty. Niejedno przedsiębiorstwo już się przekonała o tym, że wyszkoliło pracownika na wszelkie możliwe sposoby, ale chciało zaoszczędzić na pensjach i taki wyszkolony pracownik odszedł do innej firmy, która zaproponowała mu więcej. I ten nowy pracodawca nie musiał szkolić pracownika. Natomiast firma, z której taka osoba odeszła, musiała zainwestować w szkolenie nowego człowieka czas i pieniądze. Oszczędność taka wiec okazuje się tylko pozorna.

Pracownicy hipermarketu żądają 400 zł podwyżki dla pracowników podstawowych, koordynatorów i pracowników magazynów, 200 zł dla kierowników, 150 zł za brak absencji chorobowej. Chcieliby też 100% dodatku za niedziele i 50% za soboty. Pracodawca natomiast proponuje tylko podwyżkę w wysokości 50 zł.

Nasz gość uważa, że pracownikom hipermarketu uda się wynegocjować o wiele więcej niż wynosi oferta pracodawcy. – Warto być zdeterminowanym, warto walczyć o swoje – stwierdził Zbigniew Kwiatkowski. Ale trzeba te negocjacje prowadzić odpowiedzialnie. – Pracownikom leży na sercu dobro firmy. To jest podstawa. Nie można doprowadzić do takiej sytuacji, iż coś się wynegocjuje i przedsiębiorstwo przez to, że będzie musiało swoich obietnic dotrzymać, przestanie funkcjonować. Dobry negocjator będzie widział, gdzie leży granica, przy której będzie mógł powiedzieć „dość”. W tym przypadku 50 zł na pewno nie jest tą granicą – uważa nasz gość.

ToNie / opr. ToMa

Fot. ToMa

CZYTAJ TEŻ: Protest pracowników sieci supermarketów. Chcą podwyżek

Exit mobile version