Adam Abramowicz: Przy podwyżce cen paliw polskie firmy transportowe dostaną worek kamieni na plecy

1118359 1

– Przy podwyżce cen paliw nasze firmy transportowe dostaną worek kamieni na plecy – uważa poseł PiS, Adam Abramowicz (na zdj.). W porannej rozmowie Radia Lublin parlamentarzysta przyznał, że nie jest entuzjastą wprowadzenia opłaty paliwowej. Jak przekonywał – istnieje potrzeba budowy i remontu dróg powiatowych i na to potrzebne są znaczące środki, ale jednocześnie wprowadzenie opłaty paliwowej może spowodować podwyżkę cen paliw. Dlatego zapowiedział własną inicjatywę w tej sprawie. – Będę apelował i dawał argument naszym kolegom, że jeżeli już ta opłata ma być i ma służyć budowie dróg powiatowych, co jest bardzo potrzebne, to być może warto ją obniżyć, bo 25 groszy to jest jednak bardzo duży skok. Rozmawiałem z przedstawicielami firm transportowych – dla dużej firmy to jest około 1 milion złotych rocznie dodatkowego kosztu – powiedział gość Tomasza Nieśpiała.

Zgodnie z projektem posłów PiS, fundusz ma być zasilany wpływami z tak zwanej opłaty drogowej, którą mają wnosić producenci i importerzy paliwa. Wysokość opłaty w przypadku benzyn i oleju napędowego ma wynieść 20 groszy za litr. W przypadku gazu będzie to prawie 37 groszy za 1 kilogram. Po doliczeniu podatku VAT rzeczywisty wzrost ceny paliw może wynieść 25 groszy. Stawki te mają podlegać corocznej waloryzacji. Nowa opłata ma zapewnić budżetowi państwa ok. 4-5 miliardów złotych rocznie.
Z uzasadnienia projektu wynika, że Fundusz Dróg Samorządowych ma dofinansować budowę i przebudowę dróg powiatowych i gminnych oraz mostów w ciągu dróg wojewódzkich. Druga część wpływów z opłaty drogowej ma trafić do Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowane są inwestycje w drogi krajowe.
Przeciw wprowadzeniu tej opłaty jest cała opozycja, która w trakcie debaty argumentowała, że po wejściu w życie ustawy, oprócz wzrostu cen paliw – Polaków dotknie też rosnąca w szybszym tempie inflacja. Projekt trafił do prac w komisjach sejmowych.

W rozmowie z cyklu „Między dniem a dniem” został również poruszony temat wniesienia ustawy o tzw. małym ZUS-ie. Czy zbyt wysokie składki na ZUS są zabójcą legalnych miejsc pracy w Polsce? Jak powiedział poseł Adam Abramowicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu na rzecz wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego – niemoralne jest żeby państwo konfiskowało 100% przychodu od kogoś, kto chce utrzymywać się z pracy rąk własnych, bo nie idzie po zasiłek, a nie ma możliwości pracy na etacie tylko zakłada własną malutką firmę. (…) Jest tak dzisiaj, że ktoś, kto nie uzyska powyżej 1200 złotych przychodu – musi oddać wszystko dla państwa. W tym momencie taki człowiek rezygnuje z zakładania działalności, albo idzie do tzw. „szarej strefy”. Jest to całkowicie anormalna sytuacja, której nie ma w innych państwach – twierdzi Abramowicz.

Propozycja autorstwa zespołu posła Abramowicza zakłada, że ZUS będzie rósł stopniowo, a 1200 zł pełnej stawki ZUS będą płacić tylko ci przedsiębiorcy, którzy osiągną pułap 5 tys. zł miesięcznie przychodu.

Gość programu „Między dniem a dniem” podkreślił też, że wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki jest zwolennikiem tego rozwiązania. Zaznaczył jednocześnie, że autorzy projektu chcieliby, aby nowe rozwiązania weszły w życie od 1 stycznia 2018 roku.

ToNie / IAR / opr. SzyMon

Fot. archiwum

Exit mobile version