W ciągu ostatnich 10 lat populacja łosi zwiększyła się niemal dziesięciokrotnie. Obecnie, według informacji podawanych przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Lublinie, na terenie Polski żyje ich nawet 28 tysięcy. Lubelszczyzna zajmuje trzecie miejsce pod względem liczebności. Efekt? Rolnicy uskarżają się na uprawy, a kierowcy – na zagrożenia na drodze.
Konfrontacja z łosiem może okazać się zgubna w skutkach, nie tylko dla samochodu. O tym, jak radzą sobie łosie w polskich lasach i poza nimi oraz z jakimi skutkami to się wiąże, mówi Henryk Studnicki, Łowczy Okręgowy w Zamościu: – Łoś jest gatunkiem łownym, ale objętym całoroczną ochroną. Lubi tereny bagienne, podmokłe. Potrzebuje dużo pokarmu i nie tylko zgryza, ale też wydeptuje, zostawiając troszeczkę zniszczeń tam, gdzie się położy. Jest to zwierzę, które praktycznie nie ma naturalnego wroga. Nie boi się niczego.
– W tej chwili łosie stanowią bardzo duży problem – mówi Marek Kołtun, leśniczy w leśnictwie Bukownica (Nadleśnictwo Zwierzyniec). – Wyrządzają zarówno szkody w rolnictwie, niszcząc uprawy, jak i w lesie. Kiedy wejdą na uprawę, niszczą zasadniczo wszystko. Zjadają części zielone roślin, łamią, ogryzają części wierzchołkowe z drzew liściastych. Po przejściu łosi niewiele pozostaje z dawnej uprawy. Ponadto stanowią zagrożenie na drodze. Często widziałem wypadki z udziałem łosia.
– Zderzenie z takim zwierzęciem to często albo wypadek śmiertelny albo paraliż – mówi Jarosław Sachajko z Kukiz’15, przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. – To zwierzę wpada do samochodu albo zabijając albo mocno raniąc ludzi. Państwo działa w ten sposób, że stawia sobie znak i każe obywatelowi uważać na zwierzęta. Oczywiście mamy ograniczone zaufanie, ale trzeba dać szansę obywatelowi zauważyć to zwierzę. A mamy wiele takich dróg, w których krzaki czy drzewa dochodzą do samej ulicy. Wtedy nie ma szansy zobaczyć takiego zwierzęcia.
– Po 1981 roku jego stan wynosił ok. 620 sztuk – mówi Henryk Studnicki. – Później tendencja była troszeczkę spadkowa, natomiast w roku 2015 na wniosek ministerstwa środowiska była wykonywana dodatkowa inwentaryzacja. Tego łosia było zdecydowania więcej – 3600 sztuk. W tej chwili na terenie województwa lubelskiego jest to na pewno ok. 5000 sztuk.
– Populacja łosi na terenie mojego leśnictwa znacząco wzrosła, szczególnie w ostatnich latach – mówi Marek Kołtun. – Czasami widuję nawet skupiska po 9-10 sztuk byków. Wcześniej tego nie obserwowaliśmy.
– Populacja stale wzrasta – dodaje Henryk Studnicki. – Z jednej strony to bardzo dobrze, ale dobrze by było, aby gospodarkę tym gatunkiem udało się tak poprowadzić, żeby te szkody nie były dotkliwe.
Co dalej? Eksperci podkreślają, że na razie pozostaje minimalizowanie szkód, co ich zdaniem jest rozwiązaniem kosztownym i tymczasowym. Coraz częściej mówi się o zniesieniu wprowadzonego ponad 16 lat temu zakazu polowania na łosie, a nawet o kontrolowanym odstrzale zwierzęcia.
DrOl (opr. DySzcz)
Fot. archiwum