W Zamościu trwa święto folkloru, czyli Międzynarodowy Festiwal Folklorystyczny „Eurofolk”. Można na nim spotkać wspaniałych ludzi nie tylko z naszego kontynentu, ale z całego świata – zarówno wśród artystów, jak i widzów.
– W tym roku mamy zespoły z Meksyku, Korei, Portoryko, Hawajów, Węgier i Serbii. Chcemy pokazać bogactwo i różnorodność kultur z całego świata, jednocześnie zaprezentować, że taniec i pieśń ludowa łączy narody – o głównych założeniach festiwalu mówi dyrektor artystyczny Eurofolku oraz kierownik Zespołu Pieśni i Tańca „Zamojszczyzna”, Jolanta Kalinowska-Obst.
– Na pewno jest energia. Ludzie chcą to oglądać. Zespoły prezentują swój kraj, jego kulturę, stroje, obyczaje. To jest piękne, bo każdy się różni i zachwyca czymś innym. Razem to fajnie współgra – Elżbieta Kiryluk, matka jednej z młodych uczestniczek festiwalu.
– To nasze korzenie, nasza tradycja. Trzeba to pielęgnować. Uważam, że takie inicjatywy są wspaniałą sprawą – stwierdza Ewa Maroszek, której córka również tańczy tańczy w „Zamojszczyźnie”.
– Wierzymy, że dzielenie się kulturą pomaga ludziom w poznawaniu się i wzajemnym zrozumieniu. To dzięki naszej kulturze hawajskiej możemy przyjechać do Polski i nawiązywać wiele przyjaźni w atmosferze zrozumienia i pokoju – mówi Joe Ahuna z hawajskiego zespołu Ahuna Ohana.
– Zaprzyjaźniliśmy się już z innymi grupami na Eurofolku – z Meksykiem, Portoryko, Japonią. Bardzo miło jest z nimi rozmawiać i poznawać lepiej ich samych oraz kulturę, w której żyją. Dużo radości daje nam też występowanie przed zamojską publicznością. Są bardzo przyjacielscy i odpowiadają na nasze pozdrowienie – dodaje inna członkini grupy.
– Moje wrażenia z Eurofolku w Zamościu są rewelacyjne. Najwyższa klasa. To szesnasta edycja tego festiwalu, który jest bardzo ważnym wydarzeniem – stoi za nim cała społeczność miasta i wykonują wspaniałą pracę – stwierdza Henry Laska z Australii.
DrOl
Fot. archiwum