Wraz z początkiem lipca pojawiły się doniesienia, że w lubelskich lasach możemy już rozpoczynać grzybobranie. Reporterka Radia Lublin wybrała na spacer po roztoczańskich lasach.
Czy grzybowa mobilizacja nie jest przedwczesna?
– Tak naprawdę pierwsze prawdziwki można było już w maju zauważyć, tylko, że to pojedyncze osobniki – mówi podleśniczy Leśnictwa Podzamcze, Remigiusz Gmyz. – Pojedyncze borowiki szlachetne czy podgrzybki możemy już w lecie zauważyć. Troszkę więcej jest kurek. Jak ktoś ma szczęście i trafi na tą gromadkę to nazbiera, ale na wysyp jeszcze jest za wcześnie.
– Czy są grzyby, czy nie ma to ja stwierdzam po liczbie samochodów stojących przed lasem – mówi leśniczy Leśnictwa Podzamcze, Janusz Borowiec. – Dzisiaj nic takiego nie zauważyłem, czyli grzybów nie ma. Powodem jest susza. Grzyb potrzebuje wilgoci, żeby się grzybnia rozwinęła. Czekamy na większe opady, chociaż w ubiegły wtorek (04.07) na targu w Krasnobrodzie widziałem, że miał ktoś kilka sztuk do sprzedania.
– Nie mamy takie wysypu jeszcze, ale mamy nadzieję, że będzie – powiedziała Radiu Lublin Jadwiga Poświatowska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Zamościu. – Jak jest duży wysyp grzybów jadalnych, to grzybiarze można powiedzieć, że nie poszukują czegoś na siłę. Jeżeli nie ma grzybów, to chodzą i zbierają przeróżne gatunki. Najczęściej te trujące.
– Z grzybów trujących to najniebezpieczniejszy jest muchomor sromotnikowy, który występuje powszechnie w naszych lasach – zaznacza Gmyz.
– Średniej wielkości osobnik może spowodować zgon osoby dorosłej. Warto byłoby przyjrzeć się, jak on wygląda i unikać tego – podkreśla Poświatowska.
/Na zdjęciu muchomor sromotnikowy/ Fot.
– Osoby, które nie znają grzybów powinny zbierać gatunki tzw. rurkowe, czyli takie, które na spodniej stronie kapelusza mają rurki, a nie blaszki. Wśród takich prawie nie spotyka się grzyba trującego – radzi Poświatowska.
/Na zdjęciu hymenofor blaszkowy/ Fot.
W razie wątpliwości czy grzyby, które zostały zebrane są jadalne, zawsze warto zgłosić się do najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Tam specjaliści ocenią, czy zdobycze nadają się do spożycia.
DrOl
Fot. pixabay.com