Tegoroczny maturzysta z I Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Lublinie, Jakub Boguta, zajął drugie miejsce na Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej w Indonezji.
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że było trudno – stwierdził srebrny medalista. – Wiadomo, że niewiele osób jest w stanie to zrobić, ale kiedy jest się na pewnym poziomie, to poziom trudności znacznie się podwyższa. Każdy kraj może wysłać tylko pięć osób. Jestem przekonany, że powiedzmy dziesiąta osoba z Chin byłaby lepsza od nas. Nie można więc powiedzieć, że było tam 400 najlepszych osób na świecie, ale rzeczywiście lepszych trudno znaleźć.
Jak zaznacza gość porannego programu w Radiu Lublin, materiał, jaki pojawił się na olimpiadzie to materiał, który jest w liceum, ale lekko poszerzony: – Dochodzi relatywistyka, ale też bardzo zaawansowana matematyka, której nie uczy się już w szkole. Przede wszystkim trzeba mieć umiejętności analitycznego myślenia, rozwiązywania problemów. Nie trzeba mieć dużej wiedzy z zakresu fizyki. Przede wszystkim trzeba umieć abstrakcyjnie myśleć i analizować to, co się otrzymuje.
Wielu laików, którym nie po drodze z fizyką, rozpatruje ją w kategorii nudnych wzorów, które trzeba zapamiętać.
– Dla ludzi zajmujących się fizyką te wzory są najciekawsze – stwierdza Jakub Boguta. – Co jest nudne, a co nie to naprawdę trudna sprawa. Dla mnie na przykład nudne są pokazy fizyczne z wulkanem z sody kuchennej. Prawdziwe piękno matematyki czy fizyki objawia się kiedy mamy jakieś złożone problemy, które znajdują przepiękne analityczne rozwiązanie.
Zapytany o początki swoich zainteresowań, stwierdził, że prawie każde mniejsze dziecko interesuje się światem: – Wiele z tych dzieci interesuje się przyrodą i wystarczy je dobrze nakierować. Taką organizacją, która ukierunkowuje dzieci jest na przykład Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci, który oferuje przeróżne warsztaty, obozy i spotkania, pozwalające rozwijać pasje. Wtedy człowiek znajduje się w kręgu ludzi, którzy też się tym zajmują i oni sami siebie napędzają. Człowiek nawet nie zauważa, kiedy jego poziom rośnie, bo wszyscy jego rówieśnicy też się tym zajmują i działa to jak kula śniegowa, która pędzi do przodu.
– Gdy byłem mały, jedni chcieli być strażakiem, inni policjantem, a ja chciałem być naukowcem – mówił Jakub Boguta. – Kiedy moja mama, nauczycielka, znalazła coś takiego jak Fundusz, napisaliśmy tam i mnie przyjęli. Akurat kiedy się jest młodym dzieckiem, nie jest to trudne. Wystarczy powiedzieć jak bardzo jest się ciekawym świata i opisać cokolwiek, co się robiło. Ja na przykład patrzyłem przez lornetkę w drugą stronę i okazało się, że to działa jak lupa. To było moje jedyne dokonanie w tym wieku. Ale po pierwszym kontakcie z wykładowcami, czy nieco starszymi uczniami, którzy mieli już jakieś sukcesy, nawet międzynarodowe, człowiek zyskuje ogromną dawkę motywacji i wie, jak ją spożytkować.
Zapytany o to, czy szkoła nie odsuwa pasji na bok, Jakub Boguta stwierdził, że miał duże szczęście:
– Są programy dla uzdolnionych uczniów. Może nie jest ich tak dużo, jak dla słabszych, ale jednak są. Między innymi jest to indywidualny tok nauczania, który sprawia, że szkoła przestaje przeszkadzać, a czasem może nawet bardzo pomagać. Nauczyciel, widząc talent, powinien przede wszystkim zachęcić do wskoczenia na głębokie wody. Najgorsze, co można zrobić, to powiedzieć: „Nie próbuj, bo olimpiada i tak jest za trudna”. A ona naprawdę nie jest trudna, być może z mojej perspektywy, ale jest wiele ludzi, którzy podeszli do niej bez żadnych oczekiwań, a następnie pojechali na międzynarodową olimpiadę, reprezentując swój kraj. A tak ogólnie, patrząc z mojej perspektywy na edukację, łatwiej się nauczyć trudniejszych rzeczy, niż łatwiejszych. Może brzmi to paradoksalnie, ale znacznie lepiej jest zająć się trudnymi wyzwaniami. To uczy człowieka myśleć, a nie podążać za schematem.
– Według mnie, nie ma sensu robić nic na siłę. Jeżeli robi się to, co się chce w danym momencie, jeżeli ta ochota przychodzi wystarczająco często, to będzie dobrze – mówił srebrny medalista.
Przed Jakubem Bogutą studia – informatyka połączona z matematyką na Uniwersytecie Warszawskim:
– To chyba jeden z najtrudniejszych kierunków w Polsce, ale jest stworzony właśnie dla olimpijczyków i dla ludzi, dla których to jest pasja i nie wyobrażaliby sobie studiowania matematyki bez informatyki, czy odwrotnie.
WB (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak