Blisko cztery godziny trwała dzisiejsza debata nad projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Przygotowany przez PiS pomysł zakłada, że budżet funduszu zostanie zasilony opłatą wynosząca 20 groszy za litr benzyny lub oleju napędowego oraz prawie 37 groszy za kilogram gazu. Zdaniem wnioskodawców nowa opłata pozwoli na modernizację sześciu tysięcy kilometrów dróg lokalnych rocznie. Jednak opozycja zarzuca rządzącym wprowadzenie kolejnego podatku i nieumiejętne korzystanie z funkcjonującego już Krajowego Funduszu Drogowego.
O możliwych skutkach wprowadzenia w życie tego projektu Tomasz Nieśpiał rozmawiał z dr Lechem Jańczukiem, ekonomistą i politologiem z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– Pewnie z tych pieniędzy będą finansowane projekty społeczne, z tego względu, że już mamy przykład od kilkunastu lat, gdzie w ramach podatku akcyzowego od paliw część z tej opłaty miała być przeznaczana na drogi, a nie jest – mówił Lech Jańczuk. – Warto też podkreślić, że opłata paliwowa tak na dobrą sprawę jest podatkiem. Oczywiście będzie tu obowiązywała ta kardynalna zasada w systemie finansów publicznych, że żaden podmiot nie może mieć roszczeń czy pretensji do tych pieniędzy. One po prostu mają zasilić budżet. Pytanie jest takie, czy opłata paliwowa będzie w całości przeznaczona na Fundusz Dróg Samorządowych, bo wcale tak nie musi być. Po drugie, warto podkreślić, że dysponentem tych środków będą wojewodowie i to oni w znacznej mierze, w sposób uznaniowy, będą przeznaczali te środki określonym samorządom. Jest tu pewne niedomówienie. Myślę, że tę kwestię należałoby rozwiązać. W dłuższym okresie na pewno przyczyni się to do podniesienia cen paliw, jak również do wzrostu inflacji. Wszystkie dobra konsumpcyjne wzrosną, w szczególności żywność, dlatego że przedsiębiorcy przerzucą te zwiększone koszty w ceny. Jest to z jednej strony sytuacja niepokojąca. Natomiast z drugiej, jeżeli okazałoby się, że rzeczywiście wszystkie środki będą przeznaczane na Fundusz Dróg Samorządowych i te pieniądze będą inwestowane, to się powinno przyczynić również do wzrostu gospodarczego. Na razie nie wiadomo w jakim kierunku pójdą te działania, ale myślę, że teraz w sposób jednoznaczny nie da się tego oszacować.
Czy jest to, jak mawia opozycja, „Skok na kasę”?
– W jakiejś mierze pewnie tak, bo mówimy tu na razie o kwocie 5 miliardów złotych – stwierdził Lech Jańczuk. – To są potężne środki. Rząd wprowadza to w wakacje, kiedy ludzie niespecjalnie się tym interesują, więc nie ma tego oporu społecznego. Natomiast jest to wprowadzenie dodatkowych podatków. Pytanie w jaki sposób to zostanie zagospodarowane.
Wahania cen paliw to rzecz normalna. 2-3 lata temu cena benzyny sięgała 6 złotych, a nawet przewyższała tę kwotę. Wtedy nikt nie winił rządu, chociaż te ceny były wyższe o kilkadziesiąt procent niż obecnie. Może jest tak, że skoro dzisiaj ceny benzyny wynoszą ok. 4 zł, to warto taką opłatę wprowadzić teraz, kiedy ta cena jest niższa?
– Taki argument mnie nie przekonuje, ponieważ ceny paliw w 50 % zależą od podatków i na to ma wpływ rząd, natomiast w 40% zależą od cen surowców i kursu dolara – zaznaczył Lech Jańczuk. – Pozostała część, ok. 10 %, to marże hurtowników i sprzedawców. Zatem jeśli rząd wprowadza podatki, to od niego zależy czy ta cena będzie wzrastała. To, że w tej chwili mamy niskie ceny paliw wynika głównie z tego, że cena ropy naftowej jest dosyć niska. Jeśli sytuacja na światowych rynkach się zmieni i ceny surowców wzrosną, to spotęguje również wzrost cen o tę opłatę.
A jak należy oceniać komunikat spółki Orlen, zależnej przecież od rządu, który mówi, że „wprowadzenie opłaty paliwowej nie musi oznaczać wzrostu cen paliw dla klientów stacji”?
– To Orlen tak naprawdę kreuje rynek paliw w Polsce – mówił Lech Jańczuk. – Nie musi to oznaczać wzrostu cen, pod warunkiem, że ceny surowców i kurs dolara utrzymają się na tym poziomie albo będą niższe. Jeśli zaś wzrosną, wzrosną również ceny paliw. Tak więc jest to chyba tylko próba usprawiedliwienia wprowadzenia tej opłaty paliwowej.
A może jest to jeden z elementów przyszłorocznej kampanii samorządowej? Nowe drogi to jeden z najważniejszych, kluczowych argumentów w każdej kampanii…
– W jakiejś mierze pewnie tak, ponieważ rzeczywiście to będzie swego rodzaju kiełbasa wyborcza, ale zwróćmy uwagę, że uregulowania ustawowe jeśli chodzi o tę opłatę, wyglądają w ten sposób, że to wojewodowie będą w sposób uznaniowy decydowali które samorządy otrzymają, a które nie. Można się domyślać, że samorządom, w których rządzi koalicja partii rządzącej, będzie pewnie łatwiej otrzymać te pieniądze od wojewodów jako od przedstawicieli rządu, niż samorządom, w których rządzi opozycja. Więc jest to też jeden z elementów nacisku. Problem jest taki, że ta ustawa nie reguluje w sposób systemowy finansowania dróg, a opiera się w dużej mierze na uznaniowości wojewodów. To też jest pewien mankament tej ustawy.
Głosowanie nad wnioskami opozycji o odrzucenie propozycji PiS jest zaplanowane pod koniec trwającego w Sejmie bloku głosowań.
ToNie (opr. DySzcz)
Fot. archiwum