Mieszkańcy składają wnioski do „Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Lublin”. Mają przy tym sporo zastrzeżeń.
– „Studium” w swoim projekcie jest nie do przyjęcia – mówi Andrzej Filipowicz z Lubelskiego Alarmu Smogowego. – Przypomnę, że jest to informacja, która jest w domenie publicznej, ale nie często jest cytowana. Koszty aglomeracji lubelskiej z tytułu zanieczyszczenia powietrza przekraczają 500 mln euro rocznie. Ilość przedwczesnych zgonów z powodu zanieczyszczenia powietrza to około 300 osób rocznie. Proponowana zabudowa części suchych dolin i znaczna zabudowa Górek Czechowskich nie jest akceptowalna. Jako mieszkaniec miasta, składam dzisiaj pięć wniosków, które dotyczą głownie wąwozów i suchych dolin.
– Projekt studium był opiniowany przez ponad 100 różnych podmiotów, jednostek i instytucji, w tym przez Miejską Komisję Urbanistyczno-Architektoniczną w Lublinie. Utrzymuje rysunek planu i rezygnuje z zabudowy w dwóch południowo-zachodnich enklawach, płaszczyznach Górek Czechowskich, o które wnioskował inwestor – powiedziała Radiu Lublin Joanna Bobowska z lubelskiego ratusza. – Proponuje jednocześnie w tym miejscu ustanowienie nowej formę ochrony przyrody, tzw. zespołu przyrodniczo-krajobrazowego. Ta ochrona ma przyczynić się do optymalnego przewietrzenia tego terenu. Zaplanowana w ten sposób zieleń parkowa zachowuje, objęte w ramach Ekologicznego Systemu Obszarów Chronionych, wolne od zabudowy, suche doliny, tworząc, wraz z przeznaczonymi pod zieleń parkową przestrzeniami, obszary swobodnego przemieszczania się i rozlewania mas powietrza w kierunku doliny Czechówki.
Jan Kamiński z Rady Kultury Przestrzeni w Lublinie przyznaje, że studium ma mankamenty, a Górki Czechowskie mogą być przykładem większego problemu. – Zieleni jak najmniej, tylko w dolinach. Na Górkach Czechowskich nie ma drogi, którą mógłby wjechać autobus komunikacji publicznej. Czyli znowu „skazujemy” ludzi na samochód i wyjeżdżanie jedną uliczką, to znaczy w korkach. I to się dzieje w wielu, wielu innych miejscach.
Kamiński zauważa też inny problem związany ze „Studium”.
– Bardzo dużo terenów w mieście, które dzisiaj są terenami rolnymi, zostało uznanych za tereny bezwartościowe i możliwe do zabudowy. Są to obszary, które w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat nie zostaną nigdy zabudowane, ale już trzeba będzie tam planować drogi i budować infrastrukturę. Można powiedzieć, że ponosimy duże koszty, ale nie da się ich nigdy zainwestować. Rozlewamy miasto. Jest to niezmiennie szkodliwe dla struktury miejskiej.
Mieszkańcy Lublina, którzy chcą złożyć swoje uwagi do studium, mogą znaleźć odpowiedni formularz na stronie: www.lublinianin.pl.
JZoń
Fot. archiwum