Polscy rolnicy powinni się bać konkurencji z Ukrainy?

zboze 4

Ministrowie odpowiedzialni za rolnictwo w krajach unijnych przyjęli przepisy, dotyczące przyznania Ukrainie kolejnych koncesji handlowych, które mają wesprzeć tamtejszą gospodarkę. Przewidują one zwiększenie bezcłowej sprzedaży określonych ukraińskich produktów rolnych oraz zniesienie ceł na określone produkty przemysłowe. Chodzi m.in. o pszenicę, kukurydzę, miód czy mocznik. Czy to oznacza, że polscy rolnicy mogą się obawiać konkurencji?

– Jeżeli chodzi o mocznik, to raczej nie. To właśnie on jest brany pod uwagę – podkreślał na antenie Radia Lublin wiceprezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek. – W tej chwili zostało zniesione cło z roku 2015. Nie stanowi to zagrożenia dla polskiego rynku, dlatego że ceny są tam wysokie. Większym zagrożeniem może być sprowadzanie miodu. Mówi się też o tym, z jakich terenów on pochodzi, na przykład skażonych radioaktywnie. Nie mamy jednak na to dowodów i miód jest dokładnie badany na przejściach granicznych.

Jednocześnie ukraińskie duże gospodarstwa są coraz bardziej rozwinięte. – Ostatnio Lubelska Izba Rolniczej organizowała wyjazd na Ukrainę. Byliśmy w gospodarstwie, które liczy 48 000 hektarów. Dofinansowywane jest przez Arabów. Osiągane tam plony są bardzo wysokie, utrzymane w dobrym stanie i zdrowiu. Jest to ogromne zagrożenie dla nas, ponieważ nowoczesna technologia już weszła na pola ukraińskie. Wszystko za sprawą zachodnich i polskich firm, które tam uprawiają ziemię. Mogą one osiągnąć bardzo wysokie plony, ponieważ 60% tamtejszych gleb stanowią czarnoziemy. Ewentualne susze nie zagrażają produkcji rolnej, tak jak to jest w Polsce.

W rolnictwie, zwłaszcza w naszym regionie, producenci rolni korzystali z pomocy pracowników z Ukrainy. W czerwcu zmieniły się przepisy, co ułatwiło podróżowanie obywatelom tego kraju na zachód. Czy są problemy z siłą roboczą?

– Są i będą jeszcze większe – zaznacza gość Radia Lublin. – Mamy dwa tego powody. Pierwszym z nich jest fakt, że na Ukrainie powstają gospodarstwa, które potrzebują rąk do pracy. Drugim aspektem jest to, że została otwarta granica z Unią Europejską. Ukraińcy mogą jeździć bez wiz. Znam przypadki takie, że kilku czy kilkudziesięciu pracowników było szkolonych do pracy w rolnictwie. Po otwarciu granicy wszyscy jednej nocy wyjechali na Zachód. To dla nas są ogromne zagrożenie, ponieważ, jeśli te tendencje się utrzymają, wzrosną koszty siły roboczej. Wtedy ceny naszych produktów będą wyższe.

MMaks

Fot. freeimages.com

Exit mobile version