Prof. Wojciech Orłowski: To dzień, który napawa optymizmem

orlowski

Prezydent Andrzej Duda zawetował dwie z trzech przyjętych przez Sejm i Senat ustaw – te, dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. Dla wielu obserwatorów sceny politycznej było to ogromne zaskoczenie.

– Przyznam się, że było to zaskoczeniem, ale wydawałoby się, że są przesłanki ku temu, żeby taką nadzieję mieć, że te dwie bardzo istotne ustawy prezydent zawetuje – mówił na antenie Radia Lublin profesor Wojciech Orłowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Wnioskodawcy na pewno byli przekonani co do konieczności uchwalenia tych ustaw, ale gdybyśmy popatrzyli nie tylko na ten ostatni tydzień, ale trochę wcześniej, to pewne sygnały od prezydenta były wysyłane. Takim sygnałem, który był istotny, ale chyba nie przebił się świadomości społecznej, była decyzja o zastosowaniu weta wobec ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych. To również bardzo ważna ustawa, która zwiększała kontrolę organów władzy wykonawczej nad samorządem. Prezydent, jeszcze przed demonstracjami, zawetował tę ustawę. Pokazywał tym samym, że ma swoją podmiotowość polityczną.

Jedni cieszą się, że jest podwójne weto do tych ustaw, drudzy zwracają uwagę, że jest jeszcze jedna ustawa o sądach powszechnych, która nie została zawetowana.

– Jest to ustawa, która dosyć radykalnie zmienia administrację i sposób kreowania prezesów sądów. Trzeba się przyjrzeć tej ustawie. Co do rozwiązań – mogą być one dyskusyjne, ale nie w przedmiocie konstytucyjnym – zaznaczył profesor Wojciech Orłowski.

Opozycja podważała konstytucyjność tych dwóch przegłosowanych ustaw. Powoływała się na art. 180 Konstytucji, który mówi o tym, że kadencja sędziów Sądu Najwyższego może być skrócona.

– Jeżeli chodzi o problemy konstytucyjne, to jednym z nich był ten, dotyczący nieusuwalności sędziów – mówił profesor Wojciech Orłowski. – Przywołany artykuł dotyczył właśnie tej kwestii, w związku z czym złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu czy przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić tylko na mocy orzeczenia sądu lub w przypadkach określonych w ustawie. Wyjątkiem jest ustęp piąty tego artykułu, który stwierdza, że w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądów, wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia. Co do ustroju sądów powszechnych, to można powiedzieć, że ten artykuł ma zastosowanie. Moje drobne wątpliwości wzbudza fakt, czy ma on rzeczywiście zastosowanie do Sądu Najwyższego. Trzeba powiedzieć, że po pierwsze artykuł 175 określa kategorię sądów i Sąd Najwyższy traktuje jako osobną kategorię, a po drugie, szczegółowo artykuł 183 określa funkcje Sądu Najwyższego, czyli sprawowanie nadzoru nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania. W związku z tym, wydaje mi się, że stworzenie nowej dyscyplinarnej izby sądu było jednak pewnym nadużyciem jeśli chodzi o zastosowanie tego przepisu.

Wetując te ustawy, prezydent wspomniał, że nie miał właściwie możliwości zaznajomienia się z ich treścią…

– Prezydent chyba trafił tu w sedno. Jeżeli mogę wyrazić swoją opinię, to w Polsce mamy do czynienia, co widzi chyba każdy obserwator, z czymś głębszym, co można określić kryzysem parlamentaryzmu. W parlamencie, czy też szerzej, tworząc prawo, większość parlamentarna trochę nadużywa swojej uprzywilejowanej pozycji. A projekt, który jest tworzony, na przykład w Radzie Ministrów, przechodzi bardzo szczegółowy proces opiniowania i uzgadniania. W związku z tym, gdyby rzeczywiście ta formuła wniesienia projektu ustawy była formułą rządową, a nie parlamentarną, to prezydent, z racji swojej pozycji, musiałby w tej procedurze czynnie uczestniczyć.

Profesor Wojciech Orłowski powiedział po dzisiejszej decyzji prezydenta, że „to dzień, który napawa optymizmem”: – Jeżeli mówimy o hamulcach w naszej Konstytucji, to trzeba pamiętać, że takim hamulcem jest również urząd prezydenta. Ustawa Zasadnicza wskazuje urząd prezydenta jako ten, stojący na straży konstytucji. Prezydent był wyjątkowo cierpliwy jeśli chodzi o relacje ze swoim dawnym obozem politycznym, ale jednocześnie pokazał, że bez zgody prezydenta nie sposób jest sprawnie tworzyć prawa, ponieważ nie trzeba mieć tylko większości bezwzględnej, ale kwalifikowaną żeby to weto prezydenta odrzucić. Myślę, że po dzisiejszym dniu byłaby to optymistyczna prognoza dla Polski. Mamy jeszcze jeden podmiot, dotyczący tworzenia prawa, który będzie odgrywał coraz bardziej istotną rolę.

Czy prezydent zgłosi teraz swoje projekty?

– Myślę, że już próbował to robić, ale jeżeli popatrzylibyśmy na pozycję prezydenta i jakoś to określić w Konstytucji, to ma on większe kompetencje hamujące, niż kompetencje, które mogą inicjować postępowanie – mówił prof. Wojciech Orłowski. – Większość parlamentarna nie może rządzić bez poparcia prezydenta, ale prezydent niekoniecznie musi mieć poparcie większości, żeby realizować swoje postulaty. Jeśli popatrzymy na dwuczłonową strukturę władzy wykonawczej, złożonej z prezydenta, ale przede wszystkim z rady ministrów, to mamy tam pewne mechanizmy, które siłą rzeczy doprowadzają do pewnego konfliktu.

Zapytany o to, czy szalę przeważył głos suwerena, prof. Wojciech Orłowski powiedział, że to, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu także jest optymistyczne:

– Można było w przestrzeni publicznej usłyszeć, że nie mamy w Polsce społeczeństwa obywatelskiego, a tu wszyscy chyba zostali zaskoczeni takim obrotem sprawy, gdzie młodzi ludzie razem z doświadczonymi osobami defilowali przed budynkami sądów. Wydaje mi się, że ludzie, którzy uczestniczyli w tych protestach, słusznie zdali sobie sprawę z tego, że władza sądownicza jest istotą demokracji. Szacowny hrabia Montesquieu powiedział, że trójpodział jest potrzebny po to, żeby przeciwdziałać absolutyzmowi monarszemu, który wyrażał się m.in. w tym, że powstały takie instytucje, jak immunitet parlamentarny, który ma chronić od władzy sądowniczej ze strony monarchy. Patrząc na obecną sytuację, można użyć jeszcze jednego argumentu historycznego: w 1989 roku generalnym i najważniejszym postulatem ówczesnej opozycji było stworzenie niezależnych sądów. Ten argument ważny jest również dzisiaj.

WB (opr. DySzcz)

Fot. archiwum

Exit mobile version