Dziś rozpoczyna działalność Regionalne Muzeum Cebularza przy ulicy Szewskiej 4 w Lublinie. Można tu poszerzyć wiedzę o Lubelszczyźnie i jej tradycjach podczas interaktywnego pokazu przygotowanego przez animatorów Agnieszkę Radaman oraz Krzysztofa Anulewicza.
Agnieszka Radaman wcielając się w rolę wnuczki żydowskiego kupca przywołała legendę o powstaniu cebularza:
– Na imię mam Esterka. Jestem wnuczką żydowskiego kupca z okolic Kazimierza Dolnego. Pewnego dnia, gdy krzątałam się po moim domu, do drzwi zapukał strudzony młodzieniec. Poprosił mnie, bym przyrządziła mu coś do jedzenia. Niestety, ja biedna, miałam w domu tylko przaśny placek, odrobinę maku i cebulę. Ale pomyślałam: nie wypuszczę głodnego tak po prostu z domu. Zagniotłam ciasto, zrobiłam farsz z cebuli i maku, z odrobią oliwy. Całość włożyłam do pieca. Po pewnym czasie w domu pięknie zapachniało. A ja już wiedziałam, że mojemu gościu to będzie smakowało. Moim gościem nie był kto inny, jak sam król Kazimierz III Wielki.
– W XIX wieku cebularz rósł w siłę – mówił Krzysztof Anulewicz. – Pierwsze wzmianki o nim pojawiają się, kiedy to żydowscy piekarze zaczęli go wypiekać, a ze względu na to, że produkty były łatwo dostępne, a cebularz był względnie tani w produkcji, rozprzestrzeniał się on po całym naszym mieście. Cebularze można było nabyć w salonikach piekarniczych, piekarniach, a także bezpośrednio z koszy.
– Proszę zwrócić uwagę na budynek, w którym teraz jesteśmy – mówiła Agnieszka Radaman. – Jest to stara XVII-wieczna kamienica rodziny Lubomelskich. To była bardzo zamożna i wpływowa rodzina, a jej członkowie zasiadali m.in. w radzie miejskiej. W XIX wieku ten budynek przeszedł na własność pana Karola Krepsa, który urządził tu budynek przemysłowy. Mieściła się tu m.in. stara herbaciarnia ludowa, fabryka octu, fabryka cygar i tytoniu, a nawet piekarnia. Budynek był przez wiele lat rozbudowywany i przybudowywany, ale to pomieszczenie, w którym teraz się znajdujemy jest autentycznie oryginalne.
– Sielankę niestety przerwała II wojna światowa – dodał Krzysztof Anulewicz. – Po niej nie zostały nam żadne dokumenty na temat cebularzy, żaden oryginalny przepis. Po wojnie cebularze zaczęli piec polscy piekarze. Przepisy były przekazywane ustnie przez ludzi zajmujących się piekarnictwem. Obecnie cebularza lubelskiego można nabyć w certyfikowanych piekarniach na terenie Lublina. Posiadają one certyfikat wydawany przez specjalne stowarzyszenie.
– Cebularz lubelski to wyrób tradycyjny – zaznaczyła Agnieszka Radaman. – W 2007 roku został wpisany na listę wyrobów tradycyjnych. Żeby cebularz był cebularzem lubelskim, przede wszystkim musi być robiony według starej receptury. W 2014 roku cebularz lubelski został wpisany na listę obiektów chronionych Unii Europejskiej. To oznacza, że cebularza lubelskiego dostaniemy wyłącznie w województwie lubelskim. To tak, jak oscypek góralski, bryndza podhalańska albo obwarzanek krakowski.
Po poznaniu genezy powstania wypieku, uczestnicy mogą wziąć udział w przyrządzaniu cebularza – lepieniu ciasta i przygotowaniu farszu. Na zakończenie każdej wizyty zaplanowano degustację wypieków przygotowanych według tradycyjnej lubelskiej receptury.
Szczegóły dotyczące atrakcji można znaleźć na facebookowej stronie Regionalnego Muzeum Cebularza.
LilKa
Fot. archiwum