Słomiany bałagan. Kierowcy „gubią” towar

straw role 1610987 960 720

Mieszkańcy Stawu w gminie Chełm narzekają na uciążliwości związane z funkcjonowaniem prywatnego składu słomy w ich miejscowości. W okresie żniw surowiec jest zwożony, a przez pozostałą część roku wywożony do zakładów koło Siedlec, gdzie hodowane są pieczarki.

Według mieszkańców, kierowcy ciężarówek – przejeżdżając przez Staw – nie dostosowują się do ograniczenia prędkości, nie mają zabezpieczonego towaru i – pędząc – rozsypują słomę po drodze, rowach i posesjach.

– To wygląda jak pobojowisko. Staramy się sprzątać we własnym zakresie – mówią. – Kierowcy jeżdżą zdecydowanie za szybko – dodają. – Przy prędkości 30 czy 40 kilometrów na godzinę gubią niewiele, ale kiedy pędzą 80 km/h, słomę zwiewa z naczep, a nam pozostaje bałagan. Wzywana policja wystawiała mandaty, ale problem nie zniknął. Szukaliśmy pomocy u starosty i wójta – podkreślają zdesperowani. – W razie konieczności – zablokujemy drogę dla TIR-ów i ciągników – zapowiadają.

 – Słoma transportowana jest przez wynajmowane samochody. Obowiązkiem kierowców jest ograniczenie prędkości podczas przejazdu przez wieś do mniejszej niż jest wymagana przez prawo, by jeszcze skuteczniej chronić mieszkańców. Ponadto samochody, które przewożą słomę, zwłaszcza po jej rozładunku powinny być wyczyszczone tak dokładnie, by nie zanieczyszczały drogi oraz pobocza, a tym bardziej posesji czy ogródków – tłumaczy Leszek Kardaszyński z firmy Unikost. – Ograniczyliśmy jej przewóz i ma nie być wożona w czasie opadów deszczu. Jeżeli pojawią się sygnały o zanieczyszczeniu drogi – będziemy natychmiast reagować i dyscyplinować kierowców – obiecuje. – Rozumiejąc uciążliwość tej sytuacji dla mieszkańców, także prosimy o wyrozumiałość. To nasza praca, a słoma jest podstawowym surowcem w naszej produkcji.

– W rejon miejscowości Staw kierowane były patrole ruchu drogowego. Wystawione mandaty karne sięgały od 50 do 200 złotych. Za zaśmiecanie drogi kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny do 500 złotych lub też naganę – tłumaczy podkomisarz Ewa Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

– Znamy ten problem – przyznaje Wiesław Kociuba, wójt gminy Chełm. – Transport drogowy powinien się odbywać zgodnie z przepisami, a słoma winna być odpowiednio zabezpieczona. Bałaganem na drodze publicznej powinny zająć się stosowne służby, np. policja. Na drodze musi być bezpiecznie – podkreśla.

W teorii wszystko wygląda poprawnie. Właściciel składu słomy deklaruje pilnowanie przewoźników, a policja dyscyplinuje i kara niefrasobliwych kierowców. Ale w praktyce mieszkańcy wciąż grabią i zmiatają słomę…

Rozwiązaniem problemu byłoby wyrównanie i utwardzenie drogi gruntowej – krótszej i omijającej wieś Staw. I tu podobnie: jest dobra wola przedsiębiorcy i gminy, czyli zarządcy „gruntówki”, jednak brak konkretów, czyli pieniędzy na realizację tej inwestycji. Z drugiej strony mieszkańcy nie chcą, by za ich podatki robić drogę dla czyjegoś biznesu.

DoG

Fot. pixabay.com

Exit mobile version